W praktyce okazuje się, iż po zniesieniu stanu zagrożenia epidemicznego pracownicy mają 180 dni, a zawodowi kierowcy 60 dni, na uzupełnienie zaległych badań okresowych. Już teraz pojawiają się obawy, czy wszyscy zdążą w tym terminie wykonać badania. Pracodawcy apelują wręcz o wydłużenie tych terminów.
Co zatem wiemy o badaniach medycyny pracy po zniesieniu stanu zagrożenia epidemicznego?
Z dniem 1 lipca bieżącego roku przestały obowiązywać przepisy, które dały możliwość odsunięcia w czasie badań medycyny pracy z uwagi na epidemię COVID-19. Pracownicy, których orzeczenia utraciły w tym czasie ważność, mogli je uzupełnić w ciągu 180 dni od dnia zniesienia stanu zagrożenia epidemicznego. Tym samym obawy o masowy szturm na medycynę pracy okazały się w pełni uzasadnione.
Jak podkreśla Magdalena Damasiewicz, dyrektor do spraw relacji z klientem korporacyjnym w Centrum Medycznym ENEL-MED., liczba wystawianych przez pracodawców skierowań na badania medycyny pracy zaczęła gwałtownie wzrastać od maja bieżącego roku, czyli od momentu opublikowania projektu rozporządzenia ministra zdrowia w sprawie odwołania na obszarze Rzeczypospolitej Polskiej stanu zagrożenia epidemicznego. Z kolei w lipcu bieżącego roku, wraz z wejściem w życie owego rozporządzenia, nastąpił wzrost liczby wystawianych skierowań na badania okresowe o około 20,0% w porównaniu z czerwcem.
Zasadniczo pracownicy mają 180 dni, a kierowcy zawodowi otrzymali tylko 60 dni, na uzupełnienie badań okresowych. Z jednej strony rozwiązanie takie wydaje się uzasadnione, biorąc pod uwagę względy bezpieczeństwa, lecz z drugiej strony tryb pracy kierowców wiąże się często z wielotygodniowymi wyjazdami zagranicznymi. Zatem trudno, przyjeżdżając na kilka dni do domu, przed kolejną trasą rozplanować w tym okresie badania. Zwłaszcza, gdy jak zaznacza dr nauk medycznych Grażyna Wośkowiak, zastępca dyrektora spraw medycznych Wielkopolskiego Centrum Medycyny Pracy, częstokroć badania kierowców wykonują ci sami lekarze medycyny pracy, którzy zajmują się badaniami pozostałych pracowników.
Podkreślić jednocześnie warto, iż zawodowi kierowcy zazwyczaj są kierowani na dodatkowe badania neurologiczne, laryngologiczne, okulistyczne oraz badanie przez psychologa transportu w pracowniach wymagających specjalistycznego wyposażenia. To wszystko niestety wydłuża cały proces badania, a przecież rynek usług transportowych cierpi na brak kierowców. Poza tym sam kierowca traci również dochody czekając na badania i nie wykonując pracy, za którą otrzymuje dodatkowe składniki wynagrodzenia jedynie wówczas, gdy jest w trasie.
Co jeszcze wiadomo o wzmożonym zainteresowaniu badaniami medycyny pracy?
Okazuje się, iż do medycyny pracy w kolejce ustawili się nie tylko ci, których dotknęły regulacje covidowe, lecz również kandydaci do szkół średnich i wyższych, którzy potrzebują zaświadczenia o stanie zdrowia, by móc kontynuować naukę. Tym samym w miesiącach wakacyjnych mogą być czasowe kłopoty z dostępem do lekarzy medycyny pracy ze względu właśnie na badania kandydatów do branżowych szkół ponadpodstawowych, a ze względu na wcześniejsze zmiany w szkolnictwie, badania większej ilości uczniów, bowiem mówimy tym razem o liczebności 1,5 rocznika.
W powyższym zakresie kumulacja roczników jest efektem obniżenia wieku szkolnego z 7 do 6 lat, gdzie właśnie ci absolwenci obecnie ukończyli szkoły podstawowe. Z danych Ministerstwa Edukacji i Nauki nie wynika jeszcze jaka jest liczba chętnych do poszczególnych typów szkół, ale już wyraźnie widać, że z powodu trudności z dostaniem się do liceów, kandydaci chętnie wybierają szkoły branżowe. To zaś oznacza konieczność przedstawienia orzeczenia o stanie zdrowia od lekarza medycyny pracy, pomimo, że często lekarzem, który ma szerszą wiedzę o danym nastolatku, byłby lekarz podstawowej opieki zdrowotnej.
Sam moment zniesienia stanu zagrożenia epidemicznego nie jest obojętny również z punktu widzenia organizacji pracy w przychodniach. Niewątpliwie na problemy z dostępnością lekarzy nakładają się również wcześniej zaplanowane urlopy, a poza tym na wakacje wyjechali również pacjenci, którzy nie zaprzątają sobie teraz głowy badaniami.
Jak słusznie zauważa Magdalena Damasiewicz, okres wakacyjny zawsze wiąże się z mniejszym zainteresowaniem pacjentów realizacją badań, dlatego spodziewać się należy większego wzrostu liczby wystawianych skierowań i realizowanych badań od września bieżącego roku. Niestety w zakresie badań medycyny pracy od lat już obserwowana jest tendencja do prokrastynacji, czyli odkładania obowiązku na przyszłość, co ma niewątpliwie przełożenie na kumulację badań.
W aspekcie zniesienia stanu zagrożenia epidemicznego dr Grażyna Wośkowiak podkreśla, iż przykładowo w województwie wielkopolskim nie będzie problemu z przeprowadzaniem badań profilaktycznych, jednakże pod pewnym warunkiem. Przewidziane jest bowiem na to 180 dni i rozłożenie w czasie pozwoli na pewno na bezproblemowe przeprowadzenie badań, o ile pracodawcy już teraz odpowiednio to zaplanują. Niewątpliwie pracodawcy powinni skontaktować się z podmiotem leczniczym, z którym mają zawarte umowy na opiekę profilaktyczną i sukcesywnie kierować na badania swych pracowników.
Nieco odmienne spojrzenie ma Artur Białkowski, wiceprezes Pracodawców Medycyny Prywatnej, dyrektor zarządzający pionem usług biznesowych i członek zarządu Medicover, podkreślając, iż epidemia przyczyniła się do powstania nie tylko zjawiska tak zwanego długu zdrowotnego, lecz także długu w obszarze medycyny pracy. Zaległości, które powstały w obszarze profilaktyki medycyny pracy od marca 2020 roku z powodów operacyjnych i logistycznych nie będzie można nadrobić w ciągu zaledwie pół roku. Szczególnie, iż poza wykonaniem badań zaległych konieczna jest bieżąca realizacja tych aktualnie zlecanych.
Jak zatem pracodawcy oceniają obecny stan rzeczy w zakresie badań medycyny pracy?
Generalnie pracodawcy apelują do przedstawicieli Ministerstwa Zdrowia o wydłużenie czasu potrzebnego na wykonanie zaległych badań okresowych. Proponują oni, by zobowiązać pracowników wykonujących zawody obarczone dużym ryzykiem zawodowym do ich wykonania nie później niż w ciągu 270 dni, natomiast pozostałym wydłużyć czas aż do grudnia 2024 roku.
Warto w tym miejscu pamiętać, iż pracownik bez ważnych badań okresowych nie może podjąć pracy, co wobec zwiększonego zapotrzebowania na pracowników może mieć wpływ na funkcjonowanie większości przedsiębiorstw. Kolejnym postulatem zgłaszonym przez pracodawców jest wydłużenie okresu obowiązywania orzeczeń dla celów sanitarno-epidemiologicznych z 2 do 5 lat, a są one potrzebne do pracy w branży gastronomicznej.
Niestety na ten moment nie ma żadnych reakcji ze strony urzędników Ministerstwa Zdrowia, zatem nie wiadomo, czy postulaty pracodawców będą w jakiekolwiek sposób uwzględnione.
Warto jednocześnie pamiętać, iż zgodnie z aktualnymi przepisami badania medycyny pracy są obowiązkowe dla:
- pracowników, przy czym obowiązują ich badania wstępne z chwilą przyjmowania do pracy, badania okresowe zgodnie ze wskazaniem lekarza medycyny pracy z poprzedniego badania oraz badania kontrolne w przypadku niezdolności do pracy trwającej dłużej niż 30 dni, spowodowanej chorobą
- kierowcy zawodowi, przy czym obowiązują ich badania okresowe co 5 lat, a po ukończeniu przez kierowcę 60 roku życia, co 30 miesięcy
- uczniowie i studenci, przy czym obowiązują ich badania przed rozpoczęciem nauki, jeśli w trakcie praktycznej nauki zawodu lub stażu uczniowskiego są narażeni na działanie czynników szkodliwych, uciążliwych lub niebezpiecznych dla zdrowia
Podsumowując, wskutek zniesienia stanu zagrożenia epidemicznego z dniem 1 lipca bieżącego roku pracownicy mają 180 dni, a zawodowi kierowcy jedynie 60 dni, na uzupełnienie zaległych badań okresowych. W okresie bowiem obowiązywania stanu epidemii i stanu zagrożenia epidemicznego ważność badań kontrolnych przedłużała się automatycznie aż do zakończenia jednego z powyższych stanów i do wyznaczonego terminu po owym zakończeniu. Tym samym już teraz pojawiają się obawy czy wszyscy pracownicy zdążą wykonać zaległe badania okresowe, bowiem przychodnie medycyny pracy nie są przygotowane na tak znaczną kumulację ilości chętnych. Pracodawcy apelują o wydłużenie owych terminów, szczególnie dla kierowców zawodowych, przy czym nie wiadomo czy owe apele znajdą swe szczęśliwe zakończenie.