Współczesność każde nam zadać pytanie, czy cukier i mięso uznane zostaną za równie szkodliwe dla zdrowia, jak tytoń i alkohol. Tym samym, czy zostaną również dodatkowo opodatkowane. I wreszcie, czy dodatkowe wpływy z opodatkowania cukru i mięsa przyczynią się do wzrostu nakładów na leczenie ludzi otyłych i cukrzyków, bądź też posłużą finansowaniu walki ze zmianami klimatycznymi.
Jakich zmian w najbliższym czasie możemy zatem oczekiwać?
Dyskusja na temat szkodliwości jedzenia mięsa i spożywania cukru już się rozpoczęła. Z jednej strony mamy zwolenników eliminowania tych produktów z naszej diety i jednoczesnego ich opodatkowania. Z drugiej zaś przeciwników takich rozwiązań, którzy logicznie pytają, dlaczego wprowadzać podatek od cukru i mięsa, a nie od kawy i soli, które spożywane w nadmiarze też szkodzą.
Jednakże prawdopodobnym jest też, iż te dywagacje przetnie po prostu ekonomia. A czynnikiem, który zadecyduje o tym, iż rządzący opodatkują cukier i mięso wcale nie będzie troska o środowisko czy zdrowie ludzi, tylko chęć zbilansowania wpływów i rosnących wydatków. Przecież już dziś konsumpcjonizm, przyzwyczajenia klientów, agresywny marketing i brak odpowiedzialności koncernów za późniejsze skutki własnej produkcji powodują, iż wydatki na leczenie czy ochronę środowiska rosną w zawrotnym tempie.
Żyjemy w epoce nadmiaru i to pod każdą postacią. Choćby tylko w kwestii potrzeb żywieniowych – rynek zaspokoi wszystkie nasze potrzeby i to z dużą nawiązką. To z kolei znajduje odzwierciedlenie w ilości chorób cywilizacyjnych, spowodowanych nadmiarem spożywanego cukru i kalorii, które najłatwiej przyswoić w przekąskach. Gdyby na przekąski spojrzeć z perspektywy historii ludzkości, to okaże się, iż nasze organizmy nie zdążyły się do nich przystosować. Mówiąc wprost, dla naszych przodków jogurt zawierający kilka łyżeczek cukru byłby pełnoprawnym posiłkiem.
Oczywiście można w tym miejscu stwierdzić, iż każdy kupuje co chce i truje się czym chce. Jednak to nie tylko obżarstwo jednostek jest winne obecnej sytuacji.
Co jest obecnie największym zagrożeniem dla zdrowia ludzi?
Otóż Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) uznała cukrzycę za epidemię XXI wieku o rozmiarach pandemii. Cukrzycę ma już co 11 osoba na świecie, co daje liczbę ponad 415 mln ludzi. Z kolei Międzynarodowa Federacja Diabetologiczna szacuje, iż w przeciągu najbliższych 20 lat liczba chorych ma wzrosnąć do 642 mln osób. To są przerażające cyfry.
I za taki stan rzeczy odpowiadają oczywiście sami ludzie, konsumujący zbyt wiele kalorii, ale też i światowe koncerny. Każdy producent bowiem powinien odpowiadać za działanie produktu (na którym zarabia), w całym jego cyklu trwania. Zatem winien on ponosić odpowiedzialność za destrukcję środowiska przy wydobyciu i uprawie surowców, poprzez cenę przetwarzania odpadów, po koszty społeczne, klimatyczne i etyczne. W przypadku cukru trudno wymagać do producentów tworzenia dedykowanych klinik do walki z chorobami spowodowanymi przez ten szalenie uzależniający specyfik. Jednakże już wprowadzenie podatku wydaje się adekwatne do ogromnych kosztów społecznych, które dany produkt powoduje bezpośrednio i na skalę masową.
Jak na tym tle wypada obecnie Polska?
Polacy są obecnie piątym najbardziej otyłym narodem Europy, gdzie ponad 60% mężczyzn i blisko 50% kobiet cierpi na nadwagę i otyłość. Według danych GUS statystyczny Polak zjadł w 2018 roku o 6 kg cukru więcej, aniżeli rok wcześniej, dochodząc do ponad 51 kg rocznie.
Jeszcze gorzej ta sytuacja wygląda, gdy weźmiemy pod uwagę najmłodszych. W ciągu niespełna 30 lat liczba otyłych dzieci wzrosła dwukrotnie, co czwarty chłopiec i dziewczynka w wieku 5-9 lat ma nadwagę.
Cukrzycę typu 2 (najczęstszą, powodowaną nieodpowiednią dietą i małą aktywnością fizyczną) ma w Polsce ponad 3 mln osób. To znajduje oczywiście odzwierciedlenie w rosnących wydatkach na leczenie, które rocznie przekraczają już kwotę 7 mld złotych. Szacuje się, iż nadmierne spożycie napojów słodzonych cukrem, który może być katalizatorem różnych schorzeń, przyczynia się do prawie 1400 zgonów rocznie. Statystyki pokazują, iż będzie gorzej.