Wygląda na to, że na rynku leków recepturowych panuje w Polsce zmowa. Niektórymi z mechanizmów wykorzystywanych do zarobienia dużych pieniędzy są korygowanie faktur, bony podarunkowe, żonglowanie wielkością opakowań oraz sztuczne zawyżanie cen.
Co wiadomo zatem o zmowie na rynku leków recepturowych?
Generalnie w 2012 roku wprowadzono cenę urzędową na leki, podczas gdy wcześniej takiej regulacji nie było, jednak nie objęło to leków recepturowych. W ich przypadku nie ma żadnych limitów i producenci nie negocjują niczego w tym zakresie z przedstawicielami Ministerstwa Zdrowia, jak robi to reszta rynku, a obrót nimi nie jest raportowany do Zintegrowanego Systemu Monitorowania Obrotu Produktami Leczniczymi (ZSMOPL), który bada cały obrót łącznie z cenami.
Istotnym jest również, iż leki recepturowe może wypisać każdy lekarz, a Narodowy Fundusz Zdrowia (NFZ) ma obowiązek zwrócić koszty surowca, zapłacić marżę oraz koszty pracy. Pacjent płaci jedynie ryczałt w wysokości 18,00 zł, przy czym jego wysokość jest uzależniona od minimalnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej naszego kraju. Efekt jest taki, że obecnie NFZ płaci za każdą fakturę na lek recepturowy, a żaden urząd nie ma wpływu na cenę, co wykorzystane zostało przez nieuczciwych przedsiębiorców. W praktyce niektóre maści przeciwbólowe sprzedawano za kilka tysięcy zł, a koszt najdroższej to 180.000,00 zł.
Jednym z praktycznych sposobów na zawyżanie cen, dzięki czemu można było uzyskać wyższą marżę, było robienie leków recepturowych z surowców kupowanych w małych opakowaniach. Było to robione jedynie po to, by były one o wiele droższe, a im droższe leki, tym większy zarobek dla apteki, która otrzymała zwrot pieniędzy za surowiec plus 25,0% marży. Przykładowo przy maściach na bazie ketoprofenu, czyli substancji o działaniu przeciwbólowym, cena za gram gotowego produktu wahała się od 12,00 do 638,00 zł. W sytuacji, gdy apteka do jej wyprodukowania korzystała z substancji dostarczonych w opakowaniach po 0,5 grama, koszt za gram wynosił kilkaset złotych, a jeśli korzystano z surowca kupionego w opakowaniu po 25 gram, wówczas koszt wynosił kilka złotych. Stąd też za ten sam preparat do NFZ spływają faktury w różnych wysokościach, przykładowo w jednym dniu na kwotę 150,00 zł, a po 3 dniach z innej apteki faktura na ten sam preparat, wypisany przez tego samego lekarza, wynosiła 2.500,00 zł.
Z danych statystycznych NFZ wynika, iż w ostatniej dekadzie wydatki na refundację leków recepturowych wzrosły trzykrotnie, z poziomu 177,0 mln zł w 2012 roku, do 500,0 mln zł w 2022 roku. W tym roku z kolei wydatki te mogą sięgnąć kwoty aż 770,0 mln zł. Jednocześnie w tym samym okresie liczba pacjentów korzystających z tych leków spadła dwukrotnie, z poziomu 2,2 mln osób do 1,1 mln osób, a średnia cena leku wzrosła z 80,0 zł do 490,0 zł.
W tym zakresie przedsiębiorcy tłumaczą wzrost cen inflacją, podwyżkami kosztów pracy, czy też zmianami stawek podatku VAT z poziomu 8,0% do poziomu 23,0%. Jednak i tak skala podwyżek powinna bardzo mocno zastanawiać. Jak podkreśla Andrzej Stachnik, prezes Związku Pracodawców Hurtowni Farmaceutycznych, nie można tutaj mówić o nieprawidłowościach, bowiem tak naprawdę przedsiębiorcy korzystali z furtki w przepisach, by odbić sobie niskie marże na inne leki, które zostały uregulowane urzędowo.
Co jeszcze jest istotne w kontekście leków recepturowych?
Okazuje się, iż w przypadku leków recepturowych problemem jest nie tylko sztuczne zawyżanie cen, lecz również mieliśmy do czynienia ze złamaniem przepisów prawa, bowiem niektórymi sprawami zajęły się już organy ścigania. Przykładowo badaniu podlegać może fakt, iż recepty na najdroższe leki czasem wypisywane były niekoniecznie zgodnie ze wskazaniami medycznymi, a wystawiała je grupa tych samych lekarzy. Tym samym badana będzie potencjalna zmowa między różnymi uczestnikami rynku, jak chociażby lekarzami, aptekarzami czy też przedstawicielami hurtowni farmaceutycznych oraz producentami.
Przykładowo bywało tak, iż hurtownia wystawiała fakturę za substancję do produkcji leku na kwotę X, a następnie fakturę tę aptekarz przekazywał do rozliczenia do NFZ. Ów fundusz płacił za cenę surowca plus 25,0% marży, a w międzyczasie apteka otrzymywała fakturę korygującą z hurtowni farmaceutycznej, na kwotę znacznie niższą, powiedzmy Y, lecz jej już nie przedstawiała w NFZ. Różnica zostawała dla apteki, bądź też do podziału pomiędzy członków grupy.
Kolejnym wykrytym sposobem nieprawidłowości było to, iż hurtownia farmaceutyczna sprzedawała lek za kwotę X, a następnie dawała aptece bon do wykorzystania na zakup innych leków hurtowni. Wiele recept było też wystawianych przez lekarzy, którzy prowadzili prywatne praktyki, ale bez kontraktu z NFZ.
Prawdopodobna zmowa w tym zakresie obejmowała kilkadziesiąt aptek, niektóre hurtownie farmaceutyczne oraz niewielką grupę lekarzy. Generalnie wygląda na to, iż większość środowiska medycznego jest uczciwa, natomiast garstka osób zgarnęła milionowe zarobki, uderzając w wiarygodność całego rynku.
Eksperci już od dawna zwracali uwagę na nieprawidłowości, gdzie przykładowo w 2020 roku przedstawiciele NFZ przedstawili raport, którego autorzy pisali, iż: „przeprowadzone analizy wskazują, że stale rosnący koszt wykonania leku recepturowego wynika ze wzrostu cen surowców farmaceutycznych. Wydaje się, że obserwowane zjawisko powinno być zbadane pod kątem możliwości występowania mechanizmów o charakterze zmowy cenowej pomiędzy uczestnikami rynku”.
W powyższym kontekście istotnym jest, iż NFZ ma uprawnienia kontrolne, lecz nie odnośnie do wysokości kosztów składników leków recepturowych. Przedstawiciele NFZ mogą sprawdzić czy na pewno lek był słusznie przepisany, czy apteka przygotowała go we właściwych warunkach oraz czy na pewno wydała go pacjentowi. Jednak nie mogą skontrolować wysokości kosztu składników owych leków. W sumie od 2020 roku przeprowadzono 18 kontroli ordynacji leku, które objęły postępowaniem 57 lekarzy oraz 176 kontroli aptek.
Gdzie zatem zapoczątkowano nieprawidłowości w zakresie leków recepturowych?
Otóż niewątpliwie trudno obecnie ustalić, gdzie proceder zawyżenia cen w zakresie leków recepturowych się rozpoczął. Przedsiębiorstw produkujących substancje do leków recepturowych mamy w Polsce trzy, jednak trudno uzyskać od nich jakiekolwiek opinie w tym zakresie. W powyższym aspekcie Amara Weronika Jakubowska, rzecznik prasowy jednego z owych producentów wyjaśnia, iż muszą być tak duże różnice w cenach pomiędzy małymi, a większymi opakowaniami, powołując się chociażby na takie elementy, jak:
- jednostkowy kosztów produkcji „za pudełko”
- opłacenie ręcznej pracy
- spełnienie wymagań Dobrej Praktyki Wytwarzania
- spełnienie wymagań Dobrej Praktyki Dystrybucyjnej
- zapewnienie zaplecza transportowego w wypadku recept na „cito”
- logistyka wytworzenia produktu
- wprowadzenie substancji do obrotu wraz z badaniem jakościowym.
Przedstawiciele Ministerstwa Zdrowia, mając świadomość problemów dotyczących rynku leków recepturowych, chcą dokonać zmian zasad funkcjonowania tegoż rynku. Już niedługo przedstawiciele NFZ opublikują listę z maksymalnymi cenami surowców, które mają obowiązywać od 1 stycznia przyszłego roku i do ich wysokości będą refundować leki recepturowe z nich wytworzone. W sytuacji, gdy przedstawiciele aptek i hurtowni farmaceutycznych oraz producentów nie dostosują się do owych limitów, różnice będą musieli dopłacać pacjenci. Tym samym w praktyce dopłaty ze strony NFZ do leków recepturowych spaść mogą nawet o kilkaset mln zł rocznie.
Na powyższe informacje już zareagował rynek i w ostatnich miesiącach ceny substancji oraz wyrabianych z nich leków recepturowych po raz kolejny poszybowały mocno w górę. Tak naprawdę chodzi tutaj o to, by jeszcze zdążyć zarobić. W tym zakresie przedstawiciele portalu Mgr.farm, analizującego rynek leków recepturowych, podali, iż przykładowo za 1 g ditranolu, który w 2020 roku kosztował niecałe 300,0 zł, obecnie trzeba zapłacić 1.300,0 zł. Tak naprawdę drożeją surowce wszystkich producentów, bez względu na to kto je wytwarza.
Jak zauważa Marek Tomków, wiceprezes Naczelnej Rady Aptekarskiej, na nowych przepisach stracą zarówno pacjenci, jak i rynek, bowiem z powodu nowego sposobu wyliczenia marży na leki recepturowe, utrzymanie ich produkcji przez wiele aptek stanie się nieopłacalne. W praktyce oznacza to, iż będą one odsyłały pacjentów do innych aptek, mówiąc przykładowo, że nie mają substancji potrzebnej do wytworzenia danego leku.
Przedstawiciele środowiska aptekarskiego są zdania, iż stawki zaproponowane przez przedstawicieli resortu zdrowia są na granicy opłacalności. Jednocześnie stracą również i producenci, bowiem gdy apteki przestaną kupować substancje do produkcji, spadnie na nie popyt. Stąd też, zdaniem przedstawicieli środowiska aptekarskiego, lepszym rozwiązaniem byłoby zwiększenie wyceny za pracę aptekarza przy produkcji leku recepturowego, o co tak naprawdę dziś toczy się walka.
Podsumowując, rynek leków recepturowych w Polsce dotyka prawdopodobnie zmowa cenowa występująca na tym rynku pomiędzy różnymi jego uczestnikami. Mamy tutaj do czynienia z wieloma nieprawidłowościami, a niektórymi z nich zajęły się już organy ścigania, bowiem istnieje podejrzenie, że doszło tutaj do popełnienia niejednego przestępstwa. Do tej pory bowiem przedstawiciele NFZ, czyli podmiotu opłacającego leki recepturowe, nie mieli żadnej możliwości kontroli cen składników wykorzystywanych do produkcji tychże leków, a te jak się okazuje, nie podlegały żadnym limitom. Zasady te od 1 stycznia przyszłego roku mają się zmienić, przy czym rozwiązania zaproponowane przez urzędników resortu zdrowia nie do końca odpowiadają przedstawicielom środowiska aptekarskiego.