przychodnia medyczna pramed szczecin

pon - pt: 07.30 - 19.00

sb - nd: zamknięte

Wyzwolenia 7

70-552 Szczecin

Wyszyńskiego 42

70-552 Szczecin

Zapraszamy do nowego punktu pobrań przy ulicy Wyszyńskiego 42.
Godziny otwarcia: Pon – Pt: 08:00 – 13:00

Jak ocenić aktualną sytuację na rynku produkcji leków w Polsce

Jak ocenić aktualną sytuację na rynku produkcji leków w Polsce

Jak ocenić aktualną sytuację na rynku produkcji leków w Polsce

Co do zasady rynek produkcji leków w Polsce rozwija się w ostatnim czasie, lecz niestety cały czas mamy tutaj problem z ustaleniem właściwych priorytetów. Niestety Polska, podobnie zresztą jak i cała Unia Europejska, nadal bardzo znaczną część substancji czynnych, wykorzystywanych przy produkcji najbardziej powszechnych leków, importuje z krajów azjatyckich, co jest niebywale niebezpieczne. Poniżej uwagi oraz spostrzeżenia jakie w tym względzie prezentuje Sebastian Szymanek, prezes zarządu ZF Polpharma SA.

Jak zatem spojrzeć na potencjał krajowego rynku farmaceutycznego w kontekście polskiej gospodarki?

Generalnie odnosząc się do polskiego rynku farmaceutycznego, to podobnie jak w przypadku rynku europejskiego i światowego, jego wartość przez cały czas rośnie, a powody tego wzrostu są zasadniczo dwa, mianowicie żyjemy dłużej, lecz niestety wcale nie zdrowsi. To rodzi zatem naturalne potrzeby konsumpcyjne w kontekście farmaceutyków.

W 2018 roku wartość polskiego rynku szacowano na 31,0 mld zł, a w roku ubiegłym było to już 52,0 mld zł. Niewątpliwie w tym okresie wpływ, w kontekście Polski, na taki rozwój rynku, miały decyzje refundacyjne oraz wpuszczanie na rynek przełomowych, a co za tym idzie bardzo drogich terapii. W efekcie rynek ten był napędzany w ogromnej części przez wzrost nakładów płatnika na nowoczesne leki, stosowane chociażby w leczeniu chorób rzadkich.

Tutaj należałoby podkreślić, iż nowoczesne terapie są potrzebne, lecz stałe utrzymywanie dostępu do leków podstawowych, którymi leczą się miliony ludzi, również jest niebywale potrzebne. W roku ubiegłym top 10 produktów innowacyjnych miało obrót rzędu około 4,0 mld zł, gdzie produkt z pierwszego miejsca wygenerował obrót na poziomie 1,3 mld zł, drugi 1,2 mld zł, a trzeci 0,5 mld zł. Dla porównania całe przedsiębiorstwa generyczne, które mają kilkaset leków, takich obrotów nie robią, co jeden produkt przedsiębiorstwa innowacyjnego. Poza tym nie można też zapomnieć o wpływie wysokiej inflacji, która przełożyła się na wzrost cen leków, a szczególnie leków z sektora OTC, czyli leków nierefundowanych, za które pacjenci płacą w 100,0% z własnej kieszeni.

Z kolei obserwując wpływ epidemii COVID-19 na rynek farmaceutyczny należy uświadomić sobie kilka istotnych kwestii. Tutaj niewątpliwie najważniejszą jest to, iż upadł mit globalizacji oraz równego dostępu do rynku. Praktycznie w pierwszym dniu epidemii wszyscy politycy wprowadzali zakazy eksportowe i zaczęło się liczyć tylko moje społeczeństwo i moi wyborcy. Jest to niewątpliwie cechą charakterystyczną demokracji, gdzie każdy polityk myśli o swoich wyborcach i tym też kieruje się podejmując decyzje.

Tym samym w zasadzie w ciągu jednego dnia hasło o solidarności europejskiej stało się nieaktualne, a epidemia COVID-19 pokazała jak mocno jako Unia Europejska jesteśmy uzależnieni od łańcuchów dostaw, które mogą być zaburzone, co samo w sobie jest już niebezpieczne. Niestety jeszcze gorzej jest wówczas, gdy jesteśmy uzależnieni również od decyzji politycznych.

O czym jeszcze warto pamiętać w kontekście rozwoju rynku farmaceutycznego w ostatnich latach?

Wraz z bogaceniem się społeczeństwa zupełnie naturalnym jest, iż minister zdrowia czuje presję ze strony pacjentów, którzy po prostu chcą być coraz nowocześniej leczeni. Również w Polsce minister uznać musiał, iż państwo polskie stać na finansowanie kolejnych, drogich i nowoczesnych terapii. Poza tym mamy w Polsce producentów leków generycznych, czyli tańszych, a zatem można było pozwolić sobie na takie rozwiązanie. Pytanie jednak czy nie za bardzo w ostatnim czasie skupiliśmy się na refundacji nowych terapii, a nie zapomnieliśmy o dostępie do tych podstawowych, ratujących życie i zdrowie milionów pacjentów. Z ostatnich lat wiemy już, że dostęp do nich nie jest oczywisty, a niewątpliwie trzeba go zapewnić.

Polityka kupowania jak najtaniej, nieważne skąd, przez wiele lat się w Polsce sprawdzała, powodując, że płatnik miał oszczędności. Niestety myślenie, że nieważne skąd sprowadzamy cząsteczki do produkcji leków, stało się groźne. Powoduje to bowiem, iż kurczy się lokalny potencjał, a to jedyne pewne źródło, w przypadku przerwania łańcuchów dostaw. Niewątpliwie to, iż Polsce udało się przejść przez okres epidemii COVID-19 w miarę sprawnie nie jest efektem wspaniałej polityki lekowej, lecz tego, że wirus ten przyszedł do nas z pewnym opóźnieniem i lokalni producenci mieli chwilę na przygotowanie się do tej sytuacji. Wówczas bowiem skupili się oni nie na leczeniu pacjentów z koronawirusem, lecz na leczeniu powikłań nim wywołanych.

W czasie epidemii COVID-19 słyszeliśmy o brakach tlenu, lecz nie słyszeliśmy o brakach leków, co było możliwe tylko dzięki działaniom, które krajowi producenci leków podjęli na własną rękę. Tutaj rząd w żadnej mierze im w tym nie pomógł. Problem niestety w tym, że politycy nie mieli potem żadnej głębszej refleksji odnośnie do tej sytuacji, a niewątpliwie konflikt polityczny, wojenny czy też wojny handlowe z Chinami oraz Indiami nie są sytuacjami abstrakcyjnymi, a zatem powinniśmy być na nie gotowi w kontekście zabezpieczenia łańcuchów dostaw.

Problem, iż politycy nie wyciągnęli wniosków z okresu epidemii COVID-19 dotyczy nie tylko Polski, lecz wręcz całej Europy, co niestety tylko pogarsza sprawę, bowiem obecnie w Europie nadal 80,0% substancji czynnych, wykorzystywanych przy produkcji najbardziej powszechnych leków, jest importowane, przede wszystkim z Chin i Indii. Niewątpliwie jest to siedzenie na tykającej bombie zegarowej.

Jednak w Europie przynajmniej zaczęto mówić o tym problemie, a niektóre państwa zaczęły coś robić w tym względzie. Mamy już przykłady krajów, które przeznaczyły setki milionów euro na to, by u siebie połączyć bezpieczeństwo lekowe oraz fakt, że sektor farmaceutyczny jest akurat bardzo innowacyjny. W związku z tym państwa te uznały, że warto go mieć w swoim kraju i nieważne czy to przemysł generyczny, czy czysto innowacyjny. Cała produkcja farmaceutyczna tworzy bowiem wysoką wartość dodaną. Przykładowo Francja próbuje przywrócić u siebie produkcję cząsteczek niezbędnych do wytwarzania leków, a Austria wykłada pieniądze na poszerzenie możliwości produkcji antybiotyków na swoim terenie. W tym czasie w Polsce tak naprawdę tylko luźno rozmawiamy o tych aspektach.

Do tej pory raptem wydarzyły się w naszym kraju drobiazgi, jak chociażby to, że wiceminister zdrowia Maciej Miłkowski wprowadził drobny element zachęty dla przedsiębiorstw farmaceutycznych. Jeżeli bowiem zdecydują one o produkcji swojego leku na terenie Polski, to nie muszą przechodzić kolejnych negocjacji cenowych i mają gwarancję, że cena na pewno nie spadnie. Jest to atrakcyjna zachęta i tak naprawdę zobaczymy dopiero, jak ona zadziała na globalnych dostawców. Prawda jest jednak i tak brutalna, bowiem obecnie na liście refundacyjnej jest 400 różnych substancji czynnych i tylko raptem 100 z nich nie jest importowanych. W Polsce wyłącznie ZF Polpharma SA jest krajowym producentem, który działa globalnie. To wszystko naprawdę nie poprawia naszego bezpieczeństwa lekowego.

Co zatem należałoby uczynić, aby poprawić bezpieczeństwo lekowe naszego kraju?

Warto byłoby uświadomić sobie, co może się wydarzyć, gdy nadal będziemy tylko dyskutować, a nie działać w zakresie produkcji farmaceutyków w kraju. Przykładowo nietrudno wyobrazić sobie sytuację, gdzie Unia Europejska nakłada kolejne sankcje na Chiny, chociażby za zaostrzenie konfliktu z Tajwanem, na co kraj ten odpowiada sankcjami na produkcję substancji czynnych, niezbędnych do wytwarzania leków. W tym momencie na świecie prawdopodobnie wybuchnie panika zakupowa i przewagę zyskają przedsiębiorstwa z największymi kontraktami. Dojdą one do porozumienia z Chinami, że do nich ma trafić wszystko co zamówili. Wówczas my jako kraj sobie nie poradzimy, bo w przypadku leków importowanych mamy zapasy w najlepszym wypadku do 2 miesięcy, a w przypadku leków, które produkujemy w Polsce, na jakieś pół roku. Potem przyjdzie nam przejść co najwyżej na medycynę niekonwencjonalną. Warto podkreślić, iż żeby ten scenariusz się zrealizował, wcale nie musi dojść do wybuchu wojny, a tutaj wręcz wystarczy zapowiedź wojny handlowej ze strony Chin i jesteśmy jako kraj w sytuacji dramatycznej. Epidemia COVID-19 pokazała również, że na pewno nie możemy też liczyć na jakąkolwiek solidarność europejską, ponieważ każdy premier czy prezydent poszczególnego kraju będzie dbał o zabezpieczenie swoich obywateli.

Niestety, aby do tego nie dopuścić, potrzebna jest praca organiczna, która trwa latami, a nie da się jej załatwić w perspektywie wyborczej, co niewątpliwie jest bardzo trudne dla polityków. Przedstawiciele branży farmaceutycznej od dawna zgłaszają ten problem, lecz niestety głos ten jest niesłyszalny i to niezależnie od tego, która opcja polityczna jest u steru władzy. Tutaj opcje są tak naprawdę trzy, mianowicie:

  • głos branży farmaceutycznej jest słyszalny, lecz nie potrafi ona w prosty sposób przekazać swych racji
  • rząd uważa, że przedstawiciele biznesu farmaceutycznego przesadzają i straszą na zapas, a tak naprawdę chodzi tylko o zysk i uzyskanie dodatkowego finansowania
  • nie jest to atrakcyjna politycznie działalność, na której warto się skupić

Trudno oceniać, która opcja przeważa obecnie. Na dzisiaj wiadomo, iż politycy nie zrobili nic bądź prawie nic, żeby zabezpieczyć bezpieczeństwo lekowe polskich pacjentów. Do tego dochodzi kolejny problem, mianowicie o bezpieczeństwie lekowym powinniśmy myśleć w sposób holistyczny i winna to być kwestia międzyresortowa, a nie wyłącznie resortu zdrowia. Ów resort ma swój budżet i musi go wykorzystać najlepiej jak może na różne cele, a nie na bezpieczeństwo lekowe. Niestety wygląda na to, że takiej współpracy na ten moment nie ma i dopóki politycy poważnej nie podejdą do tego zagadnienia, zapewne nic się nie zmieni.

Z drugiej strony, być może jednak dojdzie do jakiegoś działania ponad podziałami, jak choćby miało to miejsce w roku 2022, gdy okazało się, że Polska potrafi być niezależna energetycznie, bowiem przez lata bezpieczeństwo energetyczne budowane było ponad podziałami i międzyresortowo. To się udało osiągnąć, ponieważ projekt realizowany był przez Prezesa Rady Ministrów w ramach grupy projektowej, w skład której wchodzili przedstawiciele wielu resortów i był on realizowany ponad podziałami politycznymi. Niestety, dopóki bezpieczeństwo lekowe nie trafi na taką listę priorytetów, trudno będzie mówić o tym, aby działania w skuteczny sposób zostały tutaj podjęte.

W okresie epidemii COVID-19 w Polsce umarło nadprogramowo ponad 100,0 tys. osób, lecz nie z powodu braku leków, które produkują krajowe przedsiębiorstwa farmaceutyczne, bowiem leki te w aptekach były i pacjenci mieli do nich stały dostęp. Z tego powodu jest to główny argument polityków przemawiający za tym, że jesteśmy zabezpieczeni lekowo. Jednakże tutaj dochodzimy do kluczowej kwestii, mianowicie jak należy rozumieć bezpieczeństwo lekowe kraju. Otóż bezpieczeństwo takie to nie jest tak naprawdę tylko tu i teraz, a chodzi o to, aby produkty były dostępne od ręki, lecz musimy mieć również pewność, że będziemy je mieć w sytuacji wystąpienia czynnika generującego podwyższone ryzyko zdrowotne. Dopiero wówczas możemy mówić, że jesteśmy zabezpieczeni lekowo.

Patrząc z kolei na perspektywy rynku farmaceutycznego w naszym kraju dostrzec należy, iż rynek farmaceutyczny w najbliższych latach będzie rósł w podobnym tempie jak ostatnio, na poziomie 5-6,0% rocznie. W bardzo szybkim tempie rósł będzie rynek leków na odchudzanie, rewolucja też czeka zapewne onkologię oraz immunologię. Pod dużym znakiem zapytania jest natomiast strona, w którą pójdzie krajowy przemysł generyczny, który w przypadku leków refundowanych tracił udział w rynku, bowiem coraz więcej jako państwo importujemy, a coraz mniejszy udział sprzedaży mają regionalni producenci leków.

Podsumowując, rynek farmaceutyczny w Polsce w ostatnich latach rozwija się i rozwijać się będzie nadal. Problem jest jednak w tym, iż jego rozwój nie zapewnia bezpieczeństwa lekowego dla naszego kraju. Nadal bowiem w Polsce, podobnie zresztą jak i w całej Unii Europejskiej, znaczną część substancji czynnych, wykorzystywanych przy produkcji najbardziej powszechnych leków, importujemy z krajów azjatyckich. A to w przypadku jakiegokolwiek zaburzenia łańcuchów dostaw, co nie jest niemożliwe i nie wymaga wręcz jakiegokolwiek konfliktu zbrojnego, sprawia, iż będziemy mieli bardzo niebezpieczną sytuację. Niestety, dopóki nie będzie woli politycznej zajęcia się tym problemem i opracowania odpowiedniej strategii, ponad podziałami politycznymi oraz z udziałem wielu resortów, to tak naprawdę trudno będzie mówić o zmianach w tym zakresie. W Europie w tym względzie podejmuje się już pewne działania, zaczyna się przywracać produkcję substancji potrzebnych do produkcji leków, natomiast w Polsce nadal tylko dyskutujemy i w żadnym wypadku nie wyciągamy żadnych wniosków z zachwiania na rynku, jakie miało miejsce w dobie epidemii COVID-19.

Umów wizytę Online

Przychodnia Medyczna Pramed powstała w 2010 roku. Od tego czasu sukcesywnie buduje i wzmacnia zaufanie wśród swoich pacjentów. Lekarze specjaliści pracujący w naszej przychodni świadczą wysokiej jakości usługi zdrowotne

Godziny otwarcia

Poniedziałek: 07.30 - 19.00
Wtorek: 07.30 - 19.00
Środa: 07.30 - 19.00
Czwartek: 07.30 - 19.00
Piątek: 07.30 - 19.00
Sobota: Zamknięte
Niedziela: Zamknięte
0
Twój Koszyk