Przedstawiciele Naczelnej Rady Lekarskiej (NRL) uważają, iż skoro COVID-19 ma być traktowany jako schorzenie zawodowe u medyków, to koniecznym byłoby uproszczenie procedur z tym związanych. Eksperci z kolei są przekonani, iż zmian wymaga cały system.
Co dziś wiadomo w kontekście COVID-19 i chorób zawodowych?
Generalnie osoby wykonujące zawody medyczne jako te, które są najbardziej narażone na zakażenie wirusem SARS-CoV-2 wywołującym chorobę COVID-19 i powiązane z tym stany izolacji bądź kwarantanny, miały jeszcze niedawno prawo do 100%-owych zasiłków chorobowych.
Jednakże zmieniło się to z dniem 5 września 2020 roku, gdy uchylony został art. 4c specustawy covidowej z dnia 2 marca 2020 roku o szczególnych rozwiązaniach dotyczących zapobiegania, przeciwdziałania i zwalczania COVID-19, innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych (Dz.U. z 2020 r. poz. 374 ze zm.), będący przepisem przejściowym. Tym samym od tej pory zastosowanie miały ogólne regulacje dla ogółu pracowników.
Taka sytuacja nie oznaczała jednak, iż medycy nie mogli liczyć na 100%-owe zasiłki w sytuacji zarażenia koronawirusem. Otóż mieli oni taką możliwość, jednak musieli poddać się procedurze uznania tego schorzenia za chorobę zawodową. Zgodnie bowiem z interpretacją urzędników Ministerstwa Zdrowia COVID-19 można traktować jako chorobę zawodową, jeśli do zakażenia doszło w miejscu pracy. Niestety sama procedura jest długim i skomplikowanym procesem.
Co zatem proponowali medycy w tym względzie?
Otóż od samego początku zabiegają oni o przywrócenie przepisów, które gwarantowały im szybką wypłatę zasiłków w wysokości 100%. I tak się stało stosunkowo niedawno, na mocy ustawy z dnia 28 października 2020 roku o zmianie niektórych ustaw w związku z przeciwdziałaniem sytuacjom kryzysowym związanym z wystąpieniem COVID-19 (Dz.U. z 2020 r. poz. 2113).
Z tej ustawy wynika wprost, iż ubezpieczonym pracownikom z placówek leczniczych, którzy zachorują lub zostaną odizolowani po zetknięciu się w pracy z COVID-19, będą od początku otrzymywać zasiłek chorobowy odpowiadający 100% wartości ich wynagrodzenia. Problem jednak tkwił w tym, iż wskutek politycznych zawirowań ustawa ta czekała na opublikowanie kilka tygodni.
Skutkiem tego było działanie przedstawicieli NRL, by tak zmienić przepisy, by zapewnić uproszczoną procedurę wymaganą dla uznania COVID-19 za chorobę zawodową. Należy bowiem pamiętać, iż wiążą się z tym nie tylko wyższe zasiłki, lecz także i inne profity, wynikające z ustawy z dnia 30 października 2002 roku o ubezpieczeniu społecznym z tytułu wypadków przy pracy i chorób zawodowych (Dz.U. z 2019 r. poz. 1205). Takie przykładowe profity to:
- gdyby w wyniki zakażenia doszło do powikłań zdrowotnych, wówczas ubezpieczony może liczyć na rentę wypadkową
- gdyby ubezpieczony zmarł wskutek zakażenia koronawirusem, wówczas jego najbliższym przysługiwać będzie renta rodzinna wypadkowa i jednorazowe odszkodowanie ze strony ZUS
Generalnie jednak po stronie urzędników ministerialnych nie ma na razie planów prac zmian legislacyjnych w tym względzie. Przynajmniej oficjalnie nic na ten temat nie wiedzą urzędnicy Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej, ani też Rozwoju, Pracy i Technologii. Jedynie urzędnicy Ministerstwa Zdrowia zaznaczają, że stwierdzenie choroby zawodowej w przypadku COVID-19 odbywać się będzie na takich samych zasadach, jak w przypadku innych chorób zakaźnych.
Dowiedz się więcej o antykoncepcji hormonalnej na https://pramed.pl/aktualnosci/antykoncepcja-hormonalna-czy-warto-z-niej-korzystac/
A jak taką sytuację oceniają eksperci?
Otóż ich zdaniem to jest dobry moment, by całą procedurę uznawania schorzenia za chorobę zawodową na nowo przeanalizować. Zdaniem Łukasza Kozłowskiego z Federacji Przedsiębiorców Polskich na czas epidemii warto natomiast uprościć procedurę uznawania COVID-19 za chorobę zawodową w odniesieniu do medyków.
Ta grupa zawodowa jest bowiem najbardziej narażona na zakażenie, a ponadto można by na podstawie dla nich wprowadzonych pewnych uproszczeń dokonać analizy i zweryfikować obowiązujące obecnie procedury w odniesieniu do wszystkich ubezpieczonych i wymienionych w rozporządzeniu schorzeń.
Katarzyna Przyborowska, radca prawny z Kancelarii Lege Artis uważa z kolei, iż jeżeli w ogóle mowa byłaby o zmianie (czyli uproszczeniu) przepisów o uznawaniu schorzeń za choroby zawodowe, to znacznie korzystniej byłoby od razu dokonać zmian dla wszystkich ubezpieczonych, a nie tylko dla medyków. Generalnie bowiem zmian wymaga sama procedura. Abstrahując od czasu obecnego i panującej epidemii, owa procedura budzi już zastrzeżenia od dłuższego czasu, a jej newralgicznym elementem jest czas ostatecznego rozstrzygnięcia.
Generalnie bowiem organem właściwym do ostatecznego stwierdzenia występowania choroby zawodowej jest inspektor sanitarny, którego działanie inicjuje zgłoszenie jej podejrzenia na odpowiednim formularzu. Natomiast jego decyzję poprzedza procedura rozpoznania choroby zawodowej przez lekarza orzecznika. W sytuacji jednak, gdy inspektor uzna, iż materiał dowodowy jest niewystarczający, będzie wymagał uzupełnienia. A to niestety powoduje, iż trwa to długo, a zaangażowane są w proces różne podmioty.
Poza tym zdarza się niejednokrotnie, iż ten długi i skomplikowany proces kończy się w sądzie. Jak w tym przypadku zaznacza Katarzyna Przyborowska, często zapadają wyroki korzystne dla ubezpieczonych, jednak dopiero po 2-3 latach, nie wspominając, iż taka osoba musi ponieść całkiem duże koszty postępowania sądowego.
Czego zatem można oczekiwać w tym zakresie w najbliższym czasie?
Jak zauważa doktor Antoni Kolek z Pracodawców RP, temat dotyczący procedury uznawania schorzeń za choroby zawodowe jest podejmowany w ramach Rady Dialogu Społecznego (RDS). Przedmiotem dyskusji są takie zagadnienia, jak:
- wprowadzenie nowego katalogu schorzeń
- zmiana kryteriów oceny
- uproszczenie całej procedury
Tym samym jest to dobry czas na prace nad nowymi regulacjami w tym zakresie, w odniesieniu do wszystkich grup zawodowych. Takie podejście wydaje się sensowniejsze od rozwiązań tymczasowych, które miałby objąć tylko medyków. Kompleksowe opracowanie nowych rozwiązań będzie zapewne z dużo większym pożytkiem niż wprowadzenie rozwiązań tymczasowych na szybko, co może przyczynić się do błędów i nieporozumień.
Podsumowując, problemy z kwalifikowaniem COVID-19 dla medyków jako choroby zawodowej prawdopodobnie przyczynią się do rozpoczęcia dyskusji na temat konieczności zmian w całej procedurze uznawania schorzeń za choroby zawodowe. Należy zatem mieć nadzieję, iż koronawirus przyczyni się do zmian w tym zakresie, które zdają się być już po prostu koniecznością.
Odwiedź także stronę Agencji Zatrudnienia i Pracy