Niedawny kryzys lekowy w Polsce przyczynił się na pewno do wywołania poważnej dyskusji na ten temat. Dotyczy to zarówno pomysłów na rozwiązanie problemu w kwestii bezpieczeństwa lekowego Polski, jak i potrzeb i bolączek krajowego przemysłu farmaceutycznego.
Skąd wzięły się problemy z dostępnością leków w Polsce?
Zdaniem Barbary Misiewicz-Jagielak, będącej dyrektorem ds. zewnętrznych Polpharmy, można mówić o 3 głównych przyczynach takiego zjawiska:
- Chiński monopol – Polska, podobnie jak i cały świat, zaopatruje się w substancje czynne w Chinach. I dzięki temu stał się on monopolistą, który jak widać też miewa problemy.
- Priorytetyzacja rynku – w chwili, gdy pojawiają się trudności z dostępnością leków, producenci w pierwszej kolejności dostarczają produkty na rodzimy rynek. A głównymi producentami leków są przedsiębiorstwa amerykańskie, niemieckie, francuskie czy brytyjskie. Polski przemysł farmaceutyczny rozwinął się dzięki prywatnym przedsiębiorcom, jednak nie na tyle, by zabezpieczyć wszystkie potrzeby. Polska jako kraj nie wsparła rozwoju rodzimego przemysłu farmaceutycznego, a kraje bogatsze wręcz przeciwnie, mocno wspierały tą gałąź wytwórczą.
- Duże różnice w cenach – działają one na niekorzyść polskiego rynku, gdyż bardziej opłaca się sprzedawać w innych krajach, gdzie ceny leków są wyższe.
Ten ostatni aspekt wart jest jeszcze rozwinięcia, szczególnie w odniesieniu do leków refundowanych. W Polsce mamy do czynienia z dużą presją ze strony administracji rządowej do obniżania cen leków. I polskie przedsiębiorstwa produkcyjne mają już z tym problem. Zatem z jednej strony można rozumieć ideę działania urzędników, z drugiej jednak strony staniemy przed dylematem. Albo będziemy mieć leki dobrej jakości produkowane w Polsce, albo co pewien czas będziemy zderzali się z takimi kryzysami jak obecnie. Po prostu bardzo niska cena leków przekłada się niekorzystanie na ich dostępność dla polskiego pacjenta, gdyż w momentach kryzysowych producentom bardziej opłaca się sprzedawać leki w krajach, gdzie ich cena jest wyższa. Lista produktów zagrożonych brakiem dostępności sięgała już 380 pozycji. Na dziś jest to około 300 pozycji.
Z kolei zdaniem Bogny Cichowskiej-Duma, będącej dyrektorem generalnym Infarmy, obecny problem braku leków w aptekach ma bardziej strategiczne i długoletnie korzenie. Przede wszystkim jest to kwestia niedofinansowania. Zapotrzebowanie na leki wzrasta na całym świecie. Stoi za tym coraz lepsza diagnostyka i wcześniejsze wykrywanie chorób przewlekłych. A to z kolei ma przełożenie na dłuższe życie pacjentów i większe zapotrzebowanie na leki. Jednak budżet refundacyjny nie rośnie proporcjonalnie do wzrostu nakładów na leczenie. I w tym momencie, przy ciągle za małym budżecie, minister zdrowia przyjął politykę lekową najniższej ceny. I mamy obecnie w Polsce leki, które są najtańsze w Europie. Ta różnica w cenie jest tak duża, iż powoduje nielegalny wywóz leków przez zorganizowane grupy przestępcze. Szacuje się, iż ponad 50% eksportu leków stanowi ich wywóz nielegalny.
Ponadto, takie zaniżanie cen leków powoduje, iż przedsiębiorstwa je produkujące są zmuszane do schodzenia do cen będących na granicy opłacalności. Niektóre produkty są w ogóle wycofywane ze sprzedaży.
Czy ten problem producentów leków jest rzeczywiście tak duży?
Otóż zdaniem Marii Libury z Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego, rynek zdrowia jest mocno regulowany i na pewno daleko mu do wolnego rynku. I to zarówno w skali lokalnej, jak i globalnej. I w tej sytuacji rola państwa jako jego regulatora jest ogromna. Pokazuje to choćby przykład ostatniego kryzysu lekowego. Państwo winno mieć opracowaną i wdrażaną strategię postępowania w takich sytuacjach, choćby przez stworzenie rezerw określonych substancji.
Należy też niewątpliwie wspierać krajowy przemysł farmaceutyczny, gdyż może on być gwarantem bezpieczeństwa lekowego kraju. Okazuje się bowiem, iż kapitał ma narodowość, a solidarność europejska bywa tylko sloganem. Chodzi zatem o to, by urzędnicy ministerialni nie szli dalszą drogą obniżania cen leków, gdyż jest to ślepy zaułek. Spowoduje bowiem niemożność produkowania w Polsce leków i jeszcze bardziej uzależni nas do zewnętrznych dostawców leków.
Zatem obecna sytuacja jest dość skomplikowana. Z jednej strony mamy urzędników ministerstwa zdrowia, którzy dysponując pewną pulą pieniędzy na finansowanie refundacji leków, chcą kupić je jak najtaniej, by zapewnić jak najszerszą paletę dostępnych substancji leczących. Z drugiej zaś strony mamy producentów, którzy w taki czy inny sposób kształtują swoją politykę cenową i poniżej pewnych wartości nie będą zainteresowani produkowaniem danego leku. I tego typu sytuacja zawsze będzie miała miejsce na rynku z państwowymi regulacjami.