Generalnie sytuacja finansowa Narodowego Funduszu Zdrowia (NFZ), czyli podmiotu odpowiedzialnego za finansowanie potrzeb służby zdrowia w Polsce, jest nieciekawa. W tym roku NFZ przeznaczy więcej pieniędzy na leczenie, lecz zapłaci to rosnącą dziurą w budżecie. Jak bowiem wynika z analizy planu finansowego na rok obecny, podniesieniu ulegną nakłady finansowane przez NFZ, jednak nie sfinansują tego wpływy ze składki zdrowotnej. Trzeba będzie zatem sięgnąć po rezerwy, w rezultacie których budżet NFZ będzie na minusie w granicach 10,0 mld zł.
Co zatem powinniśmy wiedzieć o aktualnym stanie finansowym NFZ?
Z analizy planu finansowego wynika, iż od 2,0 do 4,0 mld zł pochłonąć może w tym roku kolejna tura podwyżek wynagrodzenia dla medyków, a budżet na leczenie i tak będzie już na minusie wynoszącym niemalże 10,0 mld zł. W roku obecnym nie powinno się to przełożyć na dostęp do leczenia, jednak kłopoty mogą zacząć się już w roku przyszłym.
Aby bowiem pokryć wydatki przewyższające wpływy, sięgnięto do rezerw, a fundusz zapasowy może być niemalże wyczyszczony do zera. Jak podkreślają urzędnicy, jest to swego rodzaju przysłowiowa jazda po bandzie, nastawiona na to, by przeżyć rok wyborczy, a potem problem dotyczyć będzie już kolejnej władzy.
Wydatki na personel medyczny to tylko jedna z dodatkowych propozycji, które w tym roku obciążają budżet na leczenie, bowiem od stycznia bieżącego roku trafiły tam nowe zadania, które nie były wcześniej finansowane z tego źródła, jak chociażby:
- ratownictwo medyczne
- leczenie AIDS/HIV
- hemofilia
- szczepionki
- opieka medyczna nieubezpieczonych
Generalnie owe dodatkowe zadania to koszt rzędu 13,0 mld zł, które wcześniej pokrywał budżet państwa. Z analizy ostatniej wersji planu budżetu NFZ wynika, iż chociaż wcześniej planowano, że będzie to 0,5 mld zł na plusie, to po zmianach bilans wynosi 10,0 mld zł na minusie. Jest to skutkiem braku dotacji budżetowych, jak i przeszacowania wpływów ze składki zdrowotnej, bowiem ostatecznie jest ona o 1,0 mld zł niższa, niż planowano. Wiele wskazuje na to, iż składki zdrowotnej zapłaconej ze strony przedsiębiorców po zmianach wprowadzonych programem Polski Ład było mniej niż pierwotnie zakładano.
Poza tym na niemalże wszystkie obszary, które finansuje NFZ, zaplanowano więcej pieniędzy, niż by wynikało z wpływów ze składki zdrowotnej. Jest zatem więcej pieniędzy przeznaczonych na leczenie, w sumie o 3,7 mld zł i pieniądze te otrzyma podstawowa opieka zdrowotna, specjaliści oraz szpitale. Poza tym przewidziano zwiększenie dofinansowania opieki psychiatrycznej, jak i refundacji leków. Celem zbilansowania budżetu zlikwidowano różne rezerwy oraz fundusz zapasowy, gdzie zgromadzono 16,0 mld zł. Tam jednak musi pozostać kwota 5,5 mld zł na fundusz przeciwdziałania COVID-19 i zobowiązania Polski z tytułu zakupu szczepionek.
Sytuacja ta oznacza, jak podkreśla Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich, iż w roku 2023 pacjenci nie odczują zmian, pytanie jednak co będzie w roku kolejnym. Nie będzie bowiem żadnych rezerw ani zapasów, a nie da się planować większych wydatków, niż posiadane środki finansowe.
Z kolei Wojciech Wiśniewski z Public Policy dodaje, iż sytuacja docelowo przełożyć się może na dostępność leczenia dla pacjentów. Kluczowym jest to, by wzrost nakładów na wynagrodzenia nie odbywał się kosztem środków finansowych przeznaczonych na świadczenia opieki zdrowotnej. Dlatego już w roku ubiegłym, w ramach zespołu trójstronnego do spraw ochrony zdrowia, partnerzy społeczni ustalili z ministrem zdrowia, że na podwyżki nie powinno być więcej przeznaczane, aniżeli połowa wzrostu nakładów na świadczenia i obecnie może być to zagrożone.
Jakie są zatem perspektywy dla finansów, którymi dysponować może NFZ?
Generalnie dodatkowe pieniądze na pewno będą musiały się znaleźć, bowiem chociażby od lipca obecnego roku kolejny raz zostaną zwaloryzowane minimalne pensje dla pracowników ochrony zdrowia, powiązane z przeciętnym wynagrodzeniem w gospodarce. Przykładowo pensja lekarza ze specjalizacją wzrośnie o ok. 1,0 tys. zł, a to oznacza wyzwanie dla szpitali, jak i dodatkowe obciążenie dla NFZ. Dla przykładu w roku ubiegłym NFZ przekazał placówkom medycznym na pokrycie różnicy w wynagrodzeniach około 11,0 mld zł do końca ubiegłego roku, a ile będzie obecnie nie wiadomo. Można jedynie szacować, iż kwota dofinansowania przekroczy nawet 4,0 mld zł.
Sam algorytm liczący ile należy się placówkom medycznym, bazuje na skomplikowanych wewnętrznych wyliczeniach, które prowadzi Agencja Oceny Technologii Medycznych. Tymczasem wcześniej podwyżki były „na PESEL”, czyli tak naprawdę wystarczyło pomnożyć każdego pracownika przez odpowiednią stawkę. Obecnie natomiast jest to zdecydowanie bardziej skomplikowane, bowiem podwyżki ukryte zostały w pieniądzach przekazywanych na leczenie, w ramach podnoszenia wyceny świadczeń medycznych.
Wszystko to razem spowodowało niemałe zamieszanie, bowiem część placówek otrzymała o wiele więcej niż by realnie potrzebowała na podwyżki, a część szpitali miała braki. Zdaniem autorów zmian pokazało to, w których placówkach być może mamy do czynienia z przerostem zatrudnienia. Ostatecznie jednak przedstawiciele Ministerstwa Zdrowia i NFZ przekazali pieniądze na lepszą wycenę świadczeń medycznych, na oddziały ratunkowe oraz internę, jak i również pod koniec roku zapłacili za nadwykonania.
Przedstawiciele resortu zdrowia i NFZ tłumaczą, iż podwyżki były sprawiedliwe, bowiem z analizy wynikało, iż ogólne wyniki finansowe szpitali po II kwartale były 900 mln zł na minusie, a po przekazaniu dodatkowych pieniędzy, które miały pokryć wzrost minimalnego wynagrodzenia, wynik finansowy był już na plusie.
Jak podkreśla Bernadeta Skóbel, radca prawny Związku Powiatów Polskich, trudno odnieść się do tych danych, bowiem, gdy poproszono o przekazanie sprawozdań finansowych, okazało się, iż będzie to możliwe dopiero pod koniec marca bieżącego roku. Z kolei z analiz prowadzonych przez Związek Powiatów Polskich wynika, iż ze 123 szpitali powiatowych rok do roku sytuacja finansowa się pogarsza. Gdy natomiast dokonywana jest wyrywkowa analiza liczby pracowników w szpitalach, w żadnej z placówek nie było widać przerostu zatrudnienia.
W tym kontekście jednak dyrektorzy szpitali są podzieleni, bowiem są tacy, którzy już otwarcie mówią, że będzie spore zamieszanie. Jednak są i takie szpitale, które zmian nie odczuwają. Jak mówi Jakub Kraszewski, dyrektor Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku, w placówce tej nie ma pracowników, którzy by zarabiali mniej niż minimum ustawowe. Od lat bowiem pracowano tam nad systemem, zgodnie z którym każdy oddział sam zarządza finansami, a wynagrodzenia są uzależnione od kontraktu z NFZ, a nie od liczby przepracowanych godzin. To zaś sprawia, iż nie ma rotacji, a większość medyków pracuje w jednym miejscu pracy, dlatego zmiany ich nie dotyczą.
O czym jeszcze warto wiedzieć w kontekście sytuacji finansowej i planów NFZ?
Jak podkreśla dr Małgorzata Gałązka-Sobotka, ekspert do spraw zdrowia z Uczelni Łazarskiego, generalnie znaleźliśmy się w dość dziwnej sytuacji, bowiem z jednej strony mamy historyczny wzrost nakładów na zdrowie, lecz z drugiej strony w porównaniu z innymi krajami unijnymi, nadal jesteśmy daleko w tyle. Tymczasem dodatkowe obciążenie budżetu NFZ innymi wydatkami przełożyć się może na spowolnienie reform, które się rozpoczęły, gdy chodzi o zmiany leczenia u lekarzy rodzinnych oraz w onkologii i kardiologii. Analiza sytuacji pacjentów wskazuje, iż poprawa dotyka jedynie kilku obszarów, mianowicie dostępności do niektórych badań diagnostycznych, operacji zaćmy czy też endoprotezoplastyki. Nadal jednak leczenie szpitalne, czy też u specjalistów, wymaga znacznej poprawy.
Podsumowując, w roku obecnym mamy do czynienia z historycznym wręcz wzrostem nakładów na zdrowie, lecz niestety będzie to powiązane z powstaniem dziury budżetowej w ramach NFZ. Nakłady te pokryte zostaną niestety z funduszy rezerwowych i zapasowych, co będzie niebywale niebezpieczne pod kątem lat następnych. Bez zmian w tym zakresie trudno będzie bowiem w latach następnych skutecznie zbilansować wpływy i wydatki na ochronę zdrowia w naszym kraju, a rezerw już nie będzie. Finalnie pacjenci zmian nie odczują zapewne jeszcze w tym roku, lecz już w latach następnych może być z tym różnie.