Od stycznia 2021 roku ma zmienić się statut i rola dyspozytorów medycznych. I choć czasu na przeprowadzenie zmian pozostało niewiele, to nie wszystko jest już ustalone. Dyspozytorzy mają stać się pracownikami urzędów wojewódzkich, jednak nadal nie wiedzą oni na jakich warunkach. Niektórzy z nich już dziś zdecydowali, iż na taką zmianę nie wyrażają zgody.
Jak dziś wygląda praca dyspozytorów medycznych?
Otóż praca dyspozytorów medycznych i całego pogotowia ratunkowego w okresie epidemii nie należy do łatwych. Najczęstszy jej obraz to karetki stojące pod SOR-ami w kilkugodzinnych kolejkach, poszukiwanie miejsc dla pacjentów i krążenie pomiędzy szpitalami. By temu przeciwdziałać, w uchwalonej przez Sejm RP ustawie o zmianie niektórych ustaw w związku z przeciwdziałaniem sytuacjom kryzysowym związanym z wystąpieniem COVID-19 wprowadzono krajowego koordynatora ratownictwa medycznego, w którego kompetencjach będzie rozstrzyganie sporów, dotyczących przyjęcia do szpitala osoby w stanie nagłego zagrożenia zdrowotnego, w formie decyzji administracyjnej.
Jednakże dyspozytorzy i ratownicy medyczni są do tej zmiany nastawieni sceptycznie. Jak skądinąd słusznie zauważają ratownicy, decyzja administracyjna nie sprawi, iż w szpitalu pojawi się wolne łóżko. Nawet jeśli szpital będzie miał nakaz przyjęcia danej osoby, to i tak trzeba będzie poczekać na to, aż łózko się po prostu zwolni. Zatem karetki jak stały przed szpitalami, tak i stać będą.
Tymczasem już za dwa miesiące problemy z dyspozytorami mogą ulec pogłębieniu, gdyż od nowego roku dyspozytornie mają stać się częścią urzędów wojewódzkich. Wielu pracowników nie jest z tego faktu zadowolonych, część z nich nadal nie zna warunków na jakich mieliby tam pracować, a jeszcze inna część już dziś szuka nowej pracy. Zatem może się okazać, iż od stycznia problemem będzie nie koordynacja pracy dyspozytorów, lecz brak pracowników w dyspozytorniach.
Co było podstawą zmian w zakresie funkcjonowania i pracy dyspozytorów?
Generalnie o tym, iż dyspozytornie zmieniają strukturę wiadomo już od dawna. Nastąpi to bowiem na mocy nowelizacji ustawy o Państwowym Ratownictwie Medycznym z dnia 10 maja 2018 roku (Dz.U. z 2020 r. poz. 1115). Spotkania na temat zmian i nowe zasady funkcjonowania powinny być zatem dobrze znane, jednak duża część dyspozytorów nie otrzymała jeszcze konkretnych propozycji.
I właśnie brak konkretów w tym względzie był jednym z powodów odwieszenia protestu ratowników, na co zwracał uwagę Piotr Dymon, przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Ratowników Medycznych. Jak zauważa Ireneusz Szafraniec, szef Polskiego Towarzystwa Ratowników Medycznych, spora liczba ratowników obawia się zmian, gdyż jest tutaj duża niepewność. Warunki nie są sprecyzowane i spora część dyspozytorów wciąż nie podjęła decyzji, czy przejdzie do wojewodów. Generalnie większość dyspozytorów nie jest z tego zadowolona i można się spodziewać, iż prawie połowa dyspozytorów w skali kraju nie zatrudni się u wojewodów.
A jak na zarzuty o braku informacji i procedur reagują pracownicy urzędów wojewódzkich?
W tym aspekcie niektórzy wojewodowie mają już za sobą większość ustaleń, lecz niestety nie wszyscy. Tymczasem wspomniana wcześniej ustawa nałożyła na urzędników obowiązek powiadomienia dyspozytorów o zmianach w terminie do 30 września 2020 roku. I jak przykładowo twierdzą pracownicy podkarpackiego urzędu wojewódzkiego, w tym województwie dysponenci wywiązali się z tego obowiązku. Analiza posiadanych informacji każe z kolei zakładać, iż nowe warunki płacowe dyspozytorów będą w większości przypadków bardziej korzystane od dotychczasowych, a tym samym większość przejdzie na nowe zasady pracy.
Podobnie urzędnicy łódzkiego urzędu wojewódzkiego mówią o terminowym poinformowaniu dyspozytorów o nowych warunkach pracy, które ich zdaniem są korzystniejsze od dotychczasowych, szczególnie w zakresie wynagrodzenia zasadniczego oraz dodatkowego wynagrodzenia rocznego, nie występującego dotychczas. W najbliższym czasie wojewoda ogłosi nabór na 70 etatów dyspozytorskich, obecnie bowiem tylu dyspozytorów zatrudnionych jest na podstawie umów cywilno-prawnych. Siedziba samych dyspozytorni pozostanie taka sama jak obecnie, a docelowo zostanie ona włączona w struktury Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego.
O daleko zaawansowanych pracach związanych z przejęciem dyspozytorów mówią też przedstawiciele urzędów: dolnośląskiego, lubelskiego i lubuskiego. Jak zauważa Karol Zieleński, dyrektor biura wojewody lubuskiego, technicznie i infrastrukturalnie wszystko jest gotowe. Dyspozytornia medyczna dla województwa lubuskiego umiejscowiona jest w budynku Lubuskiego Urzędu Wojewódzkiego w Gorzowie Wielkopolskim, będąc z nią technicznie powiązaną i w tym zakresie nie planuje się żadnych zmian. Odnośnie natomiast przejęcia dyspozytorów należy mieć na uwadze, iż dyspozytorzy to specjaliści z dziedziny ratownictwa medycznego, co przy ogólnym niedoborze kadr medycznych w całym systemie ochrony zdrowia stanowi wysoki czynnik ryzyka odpływu tych kadr do innych podmiotów, jak chociażby szpitalnych oddziałów ratunkowych czy też do pracy w ambulansach. Generalnie jednak urzędnicy Lubuskiego Urzędu Wojewódzkiego liczą na to, iż największa grupa osób podejmie pracę w strukturach przez urząd utworzonych.
Dlaczego zatem dyspozytorzy tak niechętnie wypowiadają się o nowych propozycjach?
Według zapewnień pracowników urzędów wojewódzkich, oferta pracy dla dyspozytorów jest korzystniejsza od dotychczasowych warunków zatrudnienia. Jednakże jak mówią sami dyspozytorzy, płaca zasadnicza może być po przejściu nawet wyższa, jednak do tej pory pracownicy dyspozytorni zyskiwali sporo na pochodnych płac, a u wojewody będzie przysługiwał jedynie dodatek funkcyjny.
W tym kontekście nowe propozycje to płaca zasadnicza rzędu 5.700 – 6.600 zł brutto i niecałe 300 zł dodatku. Tymczasem dotychczas dyspozytorzy mieli znacznie więcej pieniędzy z tytułu różnych dodatków.
Jednakże pieniądze nie są jedynym problemem. Dla pracowników liczy się też ciągłość wykonywania zawodu, a co do tego, czy będzie ona zachowana jako pracownicy urzędów są już wątpliwości. Poza tym w niektórych województwach zmiana struktury wiąże się z likwidacją części jednostek. Przykładowo wojewoda lubelski podjął decyzję o funkcjonowaniu od nowego roku jednej dyspozytorni, co konkretnie oznacza, iż znikną dyspozytornie w Chełmie, Zamościu i Białej Podlaskiej, a wszystkie te rejony przejmie dyspozytornia w Lublinie. A taka sytuacja oznaczać będzie dla sporej grupy pracowników konieczność uciążliwych dojazdów do pracy.
Można się zatem zastanawiać czy po nowym roku nie będzie groził Polsce paraliż związany z brakiem ludzi do pracy w dyspozytorniach. Jednak jak zauważa Ireneusz Szafraniec, pracownicy urzędów wojewódzkich zbytnio się tym nie przejmują, zakładając, iż w razie kłopotów skierują do pracy w dyspozytorniach innych swoich pracowników. Należy jednak pamiętać, iż praca dyspozytora to nie jest jedynie przyjmowanie wezwań i wysyłanie karetek, lecz także zarządzanie skomplikowanym systemem, umiejętność zadysponowania odpowiedniego zespołu, uwzględniając czas dojazdu, stan pacjenta i wiele innych czynników.
Podsumowując, nowelizacja ustawy o Państwowym ratownictwie Medycznym spowodowała, iż od nowego roku czeka nas na tym polu spore zamieszanie. Dla pracowników dyspozytorni zmieni się bowiem pracodawca, organizacja pracy, jak i jej zasady. To zapewne nie pozostanie bez wpływu na sprawne funkcjonowanie tej branży, co ma niebagatelne znaczenie szczególnie dziś, w obliczu rozprzestrzeniającej się epidemii wirusa SARS-CoV-2 wywołującego chorobę COVID-19. Tymczasem w niektórych urzędach wojewódzkich nie wszystko zostało jeszcze w tym względzie dopracowane i ustalone. Spodziewać się zatem należy, iż pierwsze miesiące funkcjonowania dyspozytorni według nowych zasad mogą być ciężkie.