Aktualna ocena sytuacji epidemicznej w Europie nie jest do końca jednoznaczna. Z jednej strony można mówić obecnie o pewnym światełku w tunelu, lecz z drugiej nadal jest sporo zagrożeń. Poniżej uwagi i spostrzeżenia jakie na ten temat prezentuje Pasi Penttinen, dyrektor programu badań nad grypą i wirusami układu oddechowego w Europejskim Centrum Kontroli i Prewencji Chorób (European Centre of Disease Control and Prevention; ECDC).
Jak zatem można dziś spojrzeć na sytuację epidemiczną w Europie?
Generalnie wirus SARS-CoV-2 nadal krąży po świecie i w Europie wciąż jest na bardzo niepokojąco wysokim poziomie. Z drugiej jednak strony akcja szczepień przebiega sprawniej niż się spodziewano. Priorytetem było zaszczepienie osób starszych i medyków, a z obecnych danych wynika, iż około 20% ludności Europy udało się już zaszczepić. To zaś oznacza, iż duża część osób starszych otrzymała już co najmniej jedną dawkę.
Cel do końca lata jest taki, by zaszczepić większość dorosłych, co jest realne ze względu na przyspieszenie dostaw szczepionek i samej akcji szczepień.
Problemem jednak może okazać się słabnące zainteresowanie szczepieniami. Do tej pory w Europie bowiem głównie walczono z problemem dostępności szczepionek i wyzwaniami logistycznymi. Tymczasem obecnie problemem może być malejące zainteresowanie.
O ile bowiem w grupach starszych osób motywacji nie brakuje ze względu na ryzyko śmierci czy hospitalizacji, to u osób młodych takiego narażenia nie ma. I w ich przypadku nie ma co ukrywać, iż szczepienie jest głównie po to, by pomóc innym.
Zasadniczo szczepienia mają dwa podstawowe cele:
- ochrona własnej osoby
- ochrona społeczeństwa, w którym żyjemy
Zatem osoba chcąc zabezpieczyć siebie, przy okazji przyczynia się do bezpieczeństwa całej społeczności, co jeszcze bardziej zwiększa jej motywację. Jednak w przypadku osób młodych, zdecydowanie mniej narażonych na ciężki przebieg zakażenia, tej motywacji brakuje.
Czy zatem szczepionka jest panaceum na panującą epidemię?
Otóż, jeżeli uda się zaszczepić 70% społeczeństwa, wówczas sytuacja powinna zostać opanowana. Generalnie już dziś widać pozytywne aspekty szczepień w postaci mniejszej ilości osób starszych trafiających do szpitali, jak i mniejszej śmiertelności. Poza tym szczepienia wpływają też na globalne zmniejszenie liczby przypadków w całym społeczeństwie.
Tym samym można już jasno potwierdzić, iż szczepienia przynoszą zamierzone efekty. Jednakże trudno o jednoznaczną odpowiedź na pytanie, czy szczepienia zakończą epidemię. Wpływ na to ma kilka czynników, z czego najważniejszym jest to, iż nie ma szczepionki dla dzieci. Wprawdzie są prowadzone badania, lecz do ich zakończenia jeszcze droga daleka, poza tym pośród dzieci liczba zachorowań i ciężkiego przebiegu jest niemal zerowa, stąd też zapewne czeka nas dyskusja, czy akceptowalne jest szczepienie dzieci po to, by chronić dorosłych.
Z kolei brak szczepień u dzieci oznaczać może, iż wirus może się utrzymywać i być przenoszony, będąc groźnym dla tej części społeczeństwa, która się nie chce zaszczepić.
Z kolejnej strony nie ma jasnej odpowiedzi na pytanie, czy dzieci są transmiterem wirusa. Wiadomo, że dzieci mogą przenosić chorobę, mogą zachorować, ale często bez objawów. I wielce prawdopodobnym jest, iż przenoszenie przez dzieci jest o wiele słabsze niż u dorosłych. Przykładowo w szkołach zdecydowanie częściej dorosły zakażał dorosłego, aniżeli łapał wirusa od dziecka, jeżeli bowiem dziecko nie ma objawów, nie kaszle i nie kicha, to wirus nie ma jak się przedostać na drugą osobę.
Jak zatem w takim kontekście ocenić decyzję o zamykaniu szkół i wysyłaniu dzieci na naukę zdalną?
Ocena nie jest jednoznaczna i każde państwo europejskie podejmowało ją samodzielnie. Generalnie zamknięcie szkoły jako jedyne rozwiązanie pozbawione jest sensu, natomiast w ramach pakietu rozwiązań, może przynieść pozytywne efekty.
Podejmując jednak taką decyzję trzeba mieć na uwadze wiele innych aspektów, gdyż badania pokazują, że zamknięcie szkół ma przełożenie na pogorszenie zdrowia psychicznego, jak i rozwój społeczny.
Najważniejsza we wszystkim jest spójność działań i kompleksowe podejście w postaci pakietu rozwiązań, logicznie ze sobą powiązanych. Bowiem to, iż obostrzenia osłabiają transmisję wirusa jest już wiadomym, jednak należy je wprowadzać rozsądnie.
Co ciekawe, podczas ponad 2 lata temu prowadzonej konferencji poświęconej przygotowaniom do epidemii grypy okazało się, iż obecnie w zakresie pozafarmaceutycznych rozwiązań dostępne są w zasadzie te same, które były stosowane podczas epidemii grypy ponad 100 lat temu. Zatem przy ogromnym postępie naukowo-technologicznym nadal jako społeczeństwo jesteśmy generalnie bezradni. To zaś oznacza, iż w tym kierunku należy podjąć zdecydowanie więcej działań.
A jak na tle Europy ocenić model postępowania jaki zaproponowała Szwecja, nie wprowadzając tak drastycznych rozwiązań?
Zasadniczo w wielu państwach zastanawiano się jak osiągnąć odporność. I w Szwecji pomył był taki, by chronić najstarszych (czyli grupę najbardziej narażoną), a reszcie populacji pozwolić na to, by masowo przechorowała nabywając odporność stadną. Celem miało być zmniejszenie transmisji wirusa.
Należy też jednocześnie pamiętać, iż w Szwecji, pomimo braku twardych zakazów, spadek ludzkiej mobilności i tak był duży. Generalnie to rozwiązanie się sprawdziło, tym niemniej mieliśmy do czynienia ze znaczną śmiertelnością osób starszych, co wypływa z tamtejszej kultury. Otóż znaczna część osób starszych mieszka tam w domach opieki społecznej i decydenci przegapili to, jak bardzo niebezpieczne może być pojawienie się tam ognisk choroby. Szwedzcy urzędnicy przyznali, iż nie wprowadzono adekwatnych rozwiązań, które odpowiednio zabezpieczałyby domy dla osób starszych.
A czy po roku trwania epidemii wiadomo coś więcej o skuteczności noszenia maseczek?
Zasadniczym problemem w ocenie skuteczności środków pozafarmaceutycznych (jakimi są maseczki) jest to, że bardzo trudno wykazać ich skuteczność. To zupełnie odmiennie od leków czy szczepionek, gdzie podstawą są badania kliniczne.
Zatem w przypadku maseczek polegać można jedynie na badaniach obserwacyjnych, posiadających jednak wiele wad. Generalnie wiadomo na pewno, iż żaden środek stosowany w odizolowaniu nie jest skuteczny.
Dobrze przylegająca do twarzy maseczka, nawet zwykła chirurgiczna, zmniejsza ryzyko zakażenia. Jednakże jak spojrzeć na ludzi na ulicy widzimy, iż niewielu z nich nosi je prawidłowo, niewielu po użyciu wrzuca je do kosza, nie chowając do kieszeni, by użyć w późniejszym terminie. Stąd też od samego początku ECDC dość sceptycznie ocenia skuteczność maseczek.
Najważniejszy jest bowiem dystans społeczny i kontrola kontaktów z innymi osobami, zwłaszcza w pomieszczeniach. I jeśli nie ma tam możliwości zachowania tego dystansu, wówczas warto założyć maseczkę. Jednocześnie trzeba być świadomym, iż maseczka nie stanowi pełnej ochrony przed zakażeniem ani przenoszeniem wirusa. Natomiast noszenie maseczki na pustej ulicy jest zupełnie bez sensu.
Czy Europę czekają kolejne fale epidemii koronawirusa?
Generalnie w odniesieniu do koronawirusa określenie fala nie jest zbyt szczególne. W przypadku grypy można mówić o falach, gdyż wirus w naturalny sposób pojawia się i znika co roku. Natomiast koronawirus i jego nasilenie jest ściśle powiązane z naszym zachowaniem. Cykl jest taki: liczba zakażeń rośnie – rządy wprowadzają obostrzenia – liczba zakażeń spada.
SARS-CoV-2 jest wysoce zakaźnym wirusem, który będzie krążył w społeczeństwie, wywołując wzrosty zakażeń, dopóki go nie opanujemy. Do tego celu służą szczepionki, przy czym należy mieć świadomość, iż zaszczepienie samej Europy nic nie da. Wystarczy spojrzeć chociażby na sytuację w Indiach, gdzie brakuje miejsc na oddziałach intensywnej terapii. A nie jest to mały kraj, zatem zaszczepienie potrwa tutaj długo. To z kolei ma wpływ na dalsze rozprzestrzenianie się wirusa i jego naturalną zmienność.
Nowe warianty wirusa niepokoją o tyle, iż mogą wymknąć się odporności nabytej po przechorowaniu bądź przyjętej szczepionce. Stąd też właśnie z tego powodu Komisja Europejska zaleciła państwom członkowskim zwiększenie mocy przerobowych w zakresie sekwencjonowania kodu genetycznego wirusa.
Co dziś wiadomo o różnych wariantach koronawirusa?
Obecnie wiadomo, iż nabyta odporność (czy to wskutek przechorowania, czy też przyjęcia preparatu) chroni przed wariantem brytyjskim. Niestety jednak nie jest już tak w odniesieniu do wariantu południowo afrykańskiego, mającego zatem potencjał do wywołania kolejnej epidemii. Póki co wygląda jednak na to, iż ten wariant nie przenosi się tak skutecznie z człowieka na człowieka, gdyż będąc wykrytym u wielu osób, nie stał się wariantem dominującym w Europie.
Generalnie naukowcy są zdania, iż szczepionka na COVID-19 może stać się taką, którą będzie się przyjmowało co roku, jak w przypadku szczepionki na grypę. Jednak zdaniem ECDC może to być raczej perspektywa raz na 2-3 lata, gdyż SARS-CoV-2 nie mutuje tak często, jak grypa. Nie wykluczona jest też sytuacja, iż uda się opanować nowe warianty i nowe szczepienia nie będą potrzebne. To jednak zależy od globalnej współpracy i pomocy chociażby udzielanej Indiom czy biednym państwom afrykańskim.
Obecnie bliżej jest jednak sytuacji jak tej związanej z grypą i corocznemu podawaniu szczepionki. Trwają już rozmowy, czy również w przypadku SARS-CoV-2 nie powinno być tak, iż Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) nie powinna przewodniczyć pracom, w wyniku których wybierany jest wariant wirusa, na który później producenci wytwarzają szczepionkę.
Czy zatem epidemia ma szansę się zakończyć?
Jeżeli uda się do końca lata zaszczepić 70% społeczeństwa, to Europa znajdzie się jesienią w znacznie lepszym położeniu. Jednakże nie będzie to całkowity powrót do normalności, gdyż nadal będzie trzeba zachowywać środki ostrożności zapobiegające pojawianiu się kolejnych ognisk wirusa.
Trudno też jednoznacznie ocenić, co będzie prawdziwym powrotem do normalności. Raczej należałoby zadać sobie pytanie, co jako społeczeństwo jesteśmy w stanie zaakceptować. Zdarzały się bowiem przecież lata, gdy w Europie z powodu grypy umierało około 200 tysięcy ludzi, jednak liczby te nie trafiały na pierwsze strony gazet czy portali informacyjnych. Po prostu z tym się pogodziliśmy. Zatem obecnie przejście do normalności nie będzie czarno-białe, gdyż między tymi barwami jest wiele odcieni szarości.
Podsumowując, obecna sytuacja epidemiczna w Europie jest lepsza i widać już realne perspektywy opanowania rozprzestrzeniania się wirusa SARS-CoV-2. Dużo zależy jednak od przebiegu akcji szczepień, jak i rozwoju epidemii w innych częściach świata, co ma bezpośredni wpływ na powstanie nowych mutacji tegoż patogenu. Jedno jednak jest pewne, powrót do normalności będzie procesem, w którym jako społeczeństwo będziemy musieli przyjąć do wiadomości, iż wirus ten pozostanie z nami, wywołując od czasu do czasu pewne perturbacje zdrowotne.