Okazuje się, iż gabinety stomatologiczne znalazły się w obecnie trudnej sytuacji finansowej. Wieloletnie finansowanie poniżej kosztów prowadzenia oraz dodatkowy teraz reżim sanitarny związany z epidemią koronawirusa spowodowały, iż wiele gabinetów znalazło się w trudnej sytuacji ekonomicznej. Tym samym rezygnują one ze świadczenia usług na NFZ. Sprawa jest na tyle poważna, iż zainteresował się nią rzecznik praw obywatelskich (RPO).
W czym obecnie tkwi największy problem z finansowaniem gabinetów stomatologicznych?
Zasadniczo największą bolączką jest obecnie mocno zaniżona wycena (dokonana przez NFZ) wykonywania świadczeń medycznych przez placówki stomatologiczne. RPO wystosował w tej kwestii pismo do prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia (NFZ), domagając się wyjaśnień w powyższej kwestii. Wcześniej natomiast interwencję w tej sprawie podjęła również Naczelna Rada Lekarska (NRL), gdyż jeszcze w ubiegłym tygodniu trwały konsultacje projektu zarządzenia w sprawie warunków umów dotyczących leczenia stomatologicznego.
W zarządzeniu tym zmieniono wycenę stomatologicznych świadczeń medycznych. I zarówno NRL, jak i konsultanci medyczni, uznali zaproponowane nowe stawki za dalece niewystarczające, opiniując negatywnie ów projekt.
Zdaniem NRL jedynym elementem projektu zasługującym na poparcie była zmiana wyceny świadczeń endodontycznych. Jednakże ta zmiana nie równoważy niedostatków całego projektu. Po proponowanych zmianach bowiem nastąpiłby wzrost wyceny wizyty zaplanowanej na jedną godzinę o około 2 do 4,5 zł. To zdecydowanie za mało, biorąc pod uwagę obecną sytuację i dodatkowy reżim sanitarny.
Co zatem obecnie dzieje się na rynku usług stomatologicznych?
Otóż niepokojąco rośnie liczba zapowiedzi wypowiedzeń świadczenia takich usług w ramach NFZ. Powodem takiej sytuacji jest nade wszystko brak należytej i adekwatnej wyceny świadczeń dokonany przez urzędników NFZ.
Obecny rok jest pod tym względem szczególnie trudny, gdyż tak naprawdę epidemia pogorszyła i tak już trudną sytuację finansową gabinetów stomatologicznych współpracujących z NFZ. Tymczasem w konsultowanym z NRL projekcie rozporządzenia mowa jest o 10 mln zł z tytułu nowych współczynników korygujących. Jednakże według szacunków NRL ta kwota stanowi 0,5% tegorocznego budżetu na leczenie stomatologiczne i daje średnio dodatkowe 1.300 zł na jednego świadczeniodawcę na cały okres trwania epidemii. To, zdaniem NRL, kwota tak mała, iż nie da się jej w żaden sposób porównać z rzeczywistym kosztem wprowadzenia nowej organizacji pracy.
Ponadto, na co szczególnie zwracał uwagę RPO w swym piśmie, jeszcze przed epidemią, w połowie lutego 2020 roku, stomatolodzy zwracali się już z prośbą do NFZ o podniesienie wartości punktu kontraktowego o co najmniej 25%, gdyż ich zdaniem finansowanie stomatologii od lat pozostaje na zbyt niskim, nieadekwatnym do ponoszonych kosztów, poziomie (przeciętnie na leczenie jednego pacjenta wydaje się ok. 45 zł rocznie).
I na tak słabą sytuację finansową nałożyły się obecnie problemy z panującą epidemią oraz dodatkowe koszty z tym związane. Gabinety stomatologiczne zostały bowiem zobowiązane do wprowadzenia restrykcyjnego reżimu sanitarnego, a jednocześnie koszty środków ochrony osobistej znacząco wzrosły.
To wszystko przełożyło się już obecnie na wzrost cen wizyt, który mocno odczuli już pacjenci leczący się prywatnie. I w tym kontekście RPO bardzo niepokoi się sytuacją tych pacjentów, których nie stać na leczenie komercyjne.
Co jeszcze niedobrego dzieje się obecnie na rynku usług medycznych?
Biuro RPO informuje, iż otrzymuje coraz więcej skarg dotyczących zmniejszania się dostępu obywateli do zagwarantowanego leczenie stomatologicznego z uwagi na rezygnacje kolejnych świadczeniodawców ze współpracy z NFZ. Według szacunków już w ubiegłym roku około 10% z nich podjęło decyzję o zaprzestaniu świadczenia usług stomatologicznych w ramach NFZ, a w bieżącym roku liczba ta zapewne wzrośnie.
Ponadto okazuje się, iż stomatolodzy to nie jedyna grupa pracowników opieki zdrowotnej, domagająca się urealnienia wyceny świadczeń medycznych. Od dawna walczą o to chociażby fizjoterapeuci. Tutaj bowiem też już od dłuższego czasu zaobserwować można trudności w dostępie do refundowanych świadczeń medycznych, jak i rosnące koszty takich świadczeń w warunkach komercyjnych. A nadto gabinety rehabilitacyjne w związku z epidemią zostały również zobowiązane do wprowadzenia surowego reżimu sanitarnego.
Samorząd fizjoterapeutów wyraził też wręcz oburzenie zarządzeniem dotyczącym proponowanych podwyżek wyceny świadczeń dla stomatologów. Przy czym owo oburzenie nie dotyczy zaproponowanych w nim stawek, a już samego faktu, iż urzędnicy NFZ zaproponowali je sami od siebie. Fizjoterapeutów bowiem ci sami urzędnicy przekonują, iż nie jest to możliwe bez konsultacji z Agencją Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji.
W powyższej sprawie Krajowa Izba Fizjoterapeutów wystosowała pismo do prezesa NFZ, domagając się wyjaśnienia, dlaczego stanowisko urzędników jest tak niekonsekwentne.
Podsumowując, jest zapewne wiele dziedzin branży ochrony zdrowia, które borykają się z problemem niedofinansowania. I najtrudniej te problemy odczują obecnie te z nich, które już przed epidemią pracowały na mocno zaniżonych stawkach. Epidemia bowiem spowodowała konieczność wprowadzenie surowego reżimu sanitarnego, który wprost przyczynił się do znacznego podniesienia kosztów funkcjonowania. Jedynym rozwiązaniem jest wówczas podniesienie stawek płaconych przez narodowego operatora w zakresie ochrony zdrowia jakim jest NFZ. W przeciwnym bowiem wypadku dostęp do świadczeń dla obywateli będzie się zmniejszał i zostaną oni zmuszeni do korzystania z nich na warunkach komercyjnych.