Prawdopodobnie już w styczniu bieżącego roku okaże się, jak Polska jest przygotowana na kolejną falę epidemii wirusa SARS-CoV-2 wywołującego chorobę COVID-19. Tym razem chodzi o bardziej zaraźliwy w tym aspekcie wariant wirusa o nazwie Omikron.
Jak zatem wygląda przygotowanie Polski do nadciągającej kolejnej fali epidemii, powiązanej tym razem z wariantem Omikron?
Otóż obecnie w Polsce pacjenci chorujący na COVID-19 zajmują około 20 tys. łóżek. I chociaż jest to mniej niż było jeszcze w połowie grudnia 2021 roku (gdy zajętych było około 25 tys. łóżek), to poziom ten nie zapewnia wystarczającego marginesu bezpieczeństwa na wypadek, gdyby wariant Omikron szybko doprowadził do kolejnej fali zakażeń.
Przyjmuje się bowiem, iż 30 tys. zajętych łóżek to liczba, przy której zasoby służby zdrowia są już mocno nadwerężone (podczas trzeciej fali epidemii, w szczytowym momencie, zajętych było 35 tys. łóżek). Jak dostrzegł minister zdrowia Adam Niedzielski, liczba zajętych łóżek jest obecnie mocno niepokojąca, gdyż start kolejnej fali epidemii przy tak ograniczonych zasobach wolnych łóżek jest scenariuszem wręcz katastroficznym.
Jak mówi profesor Jacek Wysocki, członek Rady Medycznej przy Premierze RP i były rektor Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu, styczeń będzie miesiącem prawdy. Dotychczas bowiem mieliśmy spadki w liczbie zakażeń pomiędzy kolejnymi falami, gdy przykładowo wchodziliśmy w czwartą falę epidemii po wakacjach z poziomem kilkuset infekcji dziennie. I owe spadki ilości zakażeń pozwalały na przygotowanie się na kolejną falę epidemii, natomiast obecnie szpitale tymczasowe wcale się nie opróżniły. Stąd też właśnie w styczniu bieżącego roku okaże się, na jakim etapie przygotowań jesteśmy.
Jak z kolei wskazuje inny rozmówca z Rady Medycznej przy Premierze RP, rządzący pokładają nadzieję w tym, iż osiągnęliśmy pewną odporność dzięki przechorowaniu i świeżej IV fali, która dotknęła bardzo dużą liczbę osób. Czy to jednak wystarczy, tego nikt nie wie, a zdania na ten temat są podzielone. Generalnie największym zagrożeniem jest skala, czyli realna wielkość przypadków zachorowania. W tym kontekście duża liczba zajętych łóżek w szpitalach w przededniu kolejnej fali epidemii jest poważną słabością systemu.
Czego zatem można oczekiwać w najbliższym czasie?
Wydaje się, iż rząd zaczyna dostrzegać powagę sytuacji i przygotowanych jest już kilka scenariuszy możliwych do podjęcia działań. W ich ramach rozważane jest wprowadzenie takich obostrzeń, jak:
- zamknięcie galerii handlowych
- obowiązkowe szczepienia służb mundurowych i nauczycieli
- czasowe zamknięcie szkół
W kontekście obowiązkowych szczepień nauczycieli poszukiwane są rozwiązania, które nie utrudnią pracy szkół, gdy część nauczycieli odmówi poddania się szczepieniu. Jednak samo zamknięcie placówek szkolnych i przejście na naukę zdalną traktowane jest jako ostateczność, pomimo świadomości, że szkoły stanowią jedno z poważniejszych ognisk zakażenia (zaraz po szpitalach).
Generalnie potencjalne nowe obostrzenia mają jeden podstawowy cel – szybkie zmniejszenie liczby pacjentów w szpitalach.
Zdaniem analityków zajmujących się wariantem Omikron, gdyby patrzeć zapobiegawczo, zapewne należałoby przynajmniej na jakiś czas zamknąć szkoły, gdyż bowiem pośród dzieci (będących w grupie z najmniejszym odsetkiem zaszczepionych) wirus może przenosić się bardzo szybko.
Z drugiej jednak strony, po doświadczeniach z poprzednich fal i wpływu, jaki to miało na zdrowie psychiczne dzieci, zamykanie szkół i przechodzenie na naukę zdalną jest dziś ostatnim narzędziem, wykorzystywanym w walce z epidemią.
Jak zatem ocenić obecną sytuację w Polsce i jej prognozy na tle doświadczeń innych państw?
Generalnie problemem obecnie jest to, iż do końca nie wiadomo jaki będzie przebieg kolejnej fali epidemii i jak groźny jest wariant wirusa pod nazwą Omikron. Do tej pory bowiem posiłkować się można było przebiegiem epidemii za granicą, gdyż w Polsce mieliśmy do czynienia z pewnym przesunięciem czasowym w stosunku do innych krajów europejskich.
Tymczasem obecnie doniesienia ze świata nie są zbyt miarodajne. Mianowicie przykładowo Afryka, gdzie wykryto nowy wariant wirusa SARS-CoV-2 o nazwie Omikron, ma bardzo młodą populację i doniesienia o relatywnej nieszkodliwości nowego wariantu należy traktować z pewną rezerwą.
Poza tym niemiarodajne mogą być też doniesienia z Europy. Przykładowo w Wielkiej Brytanii, stanowiącej dla nas podstawowy punkt odniesienia, pomimo naporu fali zakażeń, nie zdecydowano się na wprowadzenie ostrych obostrzeń. Wskaźnik wyszczepienia w tym kraju jest jednak o 20% wyższy niż w Polsce.
Jak wskazuje profesor Jacek Wysocki, z punktu widzenia sytuacji w szpitalach jeszcze istotniejszy jest wskaźnik wyszczepienia w grupach wiekowych najbardziej zagrożonych ciężkim przebiegiem COVID-19. I na tym tle również wypadamy słabo, gdyż w wielkiej Brytanii po pierwszej dawce szczepionki jest ponad 90% osób po 70 roku życia, gdy tymczasem w Polsce w takiej sytuacji jest 80% populacji w wieku ponad 76 lat.
Jak zatem przebiegać może w naszym kraju kolejna fala epidemii?
Bardzo trudno obecnie, na przykładzie innych krajów, przewidzieć jak będzie rozwijać się kolejna fala epidemii w naszym kraju ze względu na różnice we wprowadzonych obostrzeniach.
Chociaż w Niemczech IV fala epidemii rozpoczęła się w podobnym czasie jak w Polsce, to miała ona jednak inny przebieg, gdyż tamtejszy rząd federalny we współpracy z władzami krajów związkowych zdecydował się na wprowadzenie obostrzeń. W efekcie Niemcy obecnie znajdują się na pierwszym miejscu w Europie pod względem wskaźnika restrykcji wyliczanego przez Uniwersytet w Oksfordzie (wynosi on 84,3 na 100). Kolejne miejsca zajmują Grecja i Francja. Polska w tym zestawieniu zajmuje szóste miejsce od końca ze wskaźnikiem 39,8 na 100.
Zresztą podobne pytania o potencjalny przebieg epidemii, wywołuje Omikron nie tylko w Polsce, tym bardziej, iż w rok 2022 świat wszedł z liczbą infekcji bijącą wszelkie dotychczasowe rekordy z poprzednich fal. Przekroczenie magicznej granicy miliona wykrytych przypadków zachorowania na COVID-19 dziennie stało się faktem. W Stanach Zjednoczonych pozytywny wynik testu na obecność wirusa SARS-CoV-2 otrzymuje dziennie ponad 200 tys. osób, podobnie zresztą jak i w Wielkiej Brytanii.
W wielu krajach gwałtowny wzrost liczby zakażeń powoli zaczyna odbijać się na sytuacji w szpitalach, chociaż skala hospitalizacji nie jest zbyt duża. Przykładowo w Wielkiej Brytanii przez ostatnie miesiące liczba pacjentów chorych na COVID-19 w szpitalach utrzymywała się na poziomie poniżej 10 tys., a ostatnio wzrosła do poziomu 12 tys. Na korzyść Brytyjczyków przemawia jednak to, iż mają oni znacznie wyższy wskaźnik wyszczepienia, również w grupie osób najbardziej zagrożonych. Poza tym rząd w Londynie bardzo mocno stawia na dawki przypominające szczepionki, które przyjęło już 60% ludności (dla porównania w Polsce dawkę przypominającą przyjęło około 20% ludności).
Z kolei z badań prowadzonych przez naukowców brytyjskich wynika, iż ryzyko hospitalizacji w przypadku zakażenia wariantem Omikron wynosi 1/3 tego o czym mowa była w przypadku zakażenia wariantem Delta. Analizę taką przeprowadziła Agencja Bezpieczeństwa Zdrowotnego (HSA), czyli urząd odpowiedzialny za nadzór epidemiologiczny w Wielkiej Brytanii. Jak jednak stwierdziła Susan Hopkins, główny doradca ds. medycznych HSA: „Za wcześnie jest jeszcze na wyciąganie definitywnych wniosków co do ciężkości COVID-19 powodowanej przez Omikron.”
Podsumowując, Polska znajduje się obecnie w przededniu kolejnej fali epidemii wirusa SARS-CoV-2 spowodowanej przez wariant Omikron. Jak ta fala zakażeń odbije się na zdrowiu społeczeństwa i jaki będzie jej przebieg, nie wiadomo. Generalnie najbliższy miesiąc pokaże nam dopiero z czym się mierzymy i jakie to ma przełożenie zarówno na ilość osób zakażonych, jak i liczbę osób hospitalizowanych z powodu COVID-19.