Dobiegają końca konsultacje projektu ustawy o modernizacji i poprawie efektywności szpitalnictwa. Zdaniem ekspertów wprowadzenie nadzorców do szpitali nie wyeliminuje dublowania usług medycznych w skali poszczególnych regionów. Brakuje bowiem koedycji i projektowana ustawa, mająca zreformować szpitale, nie będzie stanowić w tym względzie przełomu.
Co zatem dziś wiadomo o planowanej reformie szpitalnictwa w Polsce?
Generalnie reforma szpitalnictwa jest zapowiadana już od końca 2020 roku, gdy ruszyły prace nad nią prowadzone przez zespół odpowiedzialny za jej wprowadzenie w życie. Pod koniec maja roku ubiegłego roku opublikowany został raport, którego główne tezy nowa ustawa ma wprowadzić w życie, jak chociażby:
- nałożenie na podmioty szpitalne ocen w skali od A do D
- zmiany w funkcjonowaniu sieci szpitali
- powołanie Agencji Rozwoju Szpitali jako instytucji odpowiedzialnej za rozwój placówek, jak i inicjowanie oraz monitorowanie działań naprawczych
Co do zasady jednym z podstawowych celów reformy jest walka z dublowaniem się i niepotrzebną konkurencją podmiotów szpitalnych. W tym aspekcie chodzi o sytuację, gdzie na stosunkowo małym obszarze występuje kilka podmiotów oferujących bardzo podobny zakres świadczeń zdrowotnych, co sprawia, iż możliwości wykonania określonych świadczeń są zbyt duże w stosunku do liczby mieszkańców.
Nowe mechanizmy miały wyeliminować oddziały najmniej rentowne poprzez przekształcanie ich w inne, bardziej potrzebne na rynku zdrowotnym w danym regionie.
Czy zatem główny cel reformy ma szansę być zrealizowanym?
Zdaniem ekspertów niestety szans na to nie ma. Jak podkreśla Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich, w ustawie brakuje podstaw do prowadzenia regionalnej polityki zdrowotnej. Z drugiej strony podkreślić należy, iż problem z dublowaniem placówek i niepotrzebną konkurencją jest i to całkiem poważny.
Mamy obecnie do czynienia z różnicami pomiędzy regionami i są one ogromne. Przykładowo opieka długoterminowa na Podkarpaciu czy na Opolszczyźnie w przeliczeniu na 10 tys. mieszkańców to koszty trzy razy większe niż chociażby w Wielkopolsce bądź na Pomorzu. Podobny problem dotyczy hospicjów czy też stomatologii. Zatem to wyraźnie pokazuje, iż coś jest nie tak.
W tym kontekście niestety zaplanowane w reformie działania dotyczyć będą konkretnych placówek szpitalnych, stąd też przeniesienie ich skutków do skali makro będzie tylko i wyłącznie losowym zbiegiem okoliczności.
Zdaniem Krzysztofa Zaczka, wiceprezesa Związku Szpitali Powiatowych Województwa Śląskiego, mówi się o tym, iż szpitale mają ze sobą nie konkurować i jednocześnie optymalizować swoje świadczenia poprzez wymianę specjalizacji. Brak jednak odpowiedzi na podstawową kwestię, mianowicie kto ma podjąć decyzję o tym który szpital ma przejąć którą dziedzinę.
Przedstawiciele resortu zdrowia mówią z kolei, iż owa decyzyjność ma zostać przekierowana do powstającej Agencji Rozwoju Szpitali (ARS). Jednakże eksperci uważają to za założenie nierealne. Jak zauważa Krzysztof Zaczek, przecież każdy z nadzorców placówki szpitalnej z ramienia ARS w zamyśle opracuje plan naprawczy najbardziej korzystny dla danej placówki, lecz już niekoniecznie dla danego regionu. Tymczasem obecnie dyrektorzy poszczególnych placówek również działają w ten sam sposób. Chyba, że w zamyśle mowa jest o nadzorcach regionalnych.
Jakie jeszcze uwagi zgłaszają eksperci wobec projektu reformy szpitalnictwa?
Zdaniem Krzysztofa Żochowskiego, wiceprezesa Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Szpitali Powiatowych, nawet gdyby proponowany mechanizm nadzorowania regionalnego miał się sprawdzić, to odbędzie się to kosztem pacjentów. Gdy bowiem mamy do czynienia z systemem rynkowym, tworzy się konkurencja. A rywalizacja oddziałów o takim samym profilu, które jednak różnią się przecież chociażby pomysłem dyrektora na organizację konkretnej dziedziny medycyny, zatrudnieniem specjalistów czy też zakupem sprzętu(jak na przykład łóżka szpitalne elektryczne, jest wskazana. Wówczas bowiem rośnie jakość usług oferowanych pacjentom w regionie.
Zresztą, tak naprawdę już dziś wpływ na powyższe mają przedstawiciele Narodowego Funduszu Zdrowia (NFZ), mogący polepszać sytuację w regionach, posiadając do tego odpowiednie narzędzia bez potrzeby nowelizacji przepisów. Otóż każdy z dyrektorów oddziału NFZ ma możliwość decydowania w jaki sposób zakontraktuje dane świadczenie.
Jeżeli w danym regionie jest przykładowo za dużo oddziałów ginekologiczno-położniczych, a konkursy w dalszym ciągu rozpisuje się na każdy powiat osobno, to sytuacja się nie zmieni. Jednak gdyby płatnik (czyli przedstawiciele NFZ) obejmował konkursem chociażby grupę 5 powiatów, z zastrzeżeniem, że obsługą konkretnego świadczenia zajmować się będą tylko 3 placówki, wtedy mamy proste rozwiązanie mogące co do zasady wyeliminować przynajmniej część problemów związanych z brakiem polityki regionalnej.
Taki mechanizm postępowania zachęcałby z jednej strony podmioty do ciągłego rozwoju i poprawy konkurencyjności, a z drugiej – do inicjowania przekształceń profilu działalności u tych podmiotów, którym nie udałoby się podpisać umowy z NFZ. Z kolei zawężenie udzielania świadczeń lekarskich do poziomu subregionu (a nie powiatu), nie utrudniałoby pacjentom dostępu do opieki zdrowotnej, gdyż odległości w dalszym ciągu nie byłyby zbyt duże.
A co jeszcze budzi wątpliwości ekspertów w zapisach projektu ustawy o reformie szpitalnictwa?
Otóż eksperci podkreślają problem możliwości niewłaściwego zdiagnozowania przez urzędników resortu zdrowia przyczyn kiepskiej sytuacji finansowej szpitali. Generalnie bowiem urzędnicy uznali, iż podstawowym powodem takiej sytuacji jest złe zarządzanie placówkami. Tymczasem eksperci są w tym względzie odmiennego zdania.
Zdaniem Krzysztofa Bukiela, przewodniczącego OZZL, przyjęte założenie jest błędne, a w konsekwencji błędne są również proponowane w ustawie działania. Główną przyczyną fatalnej sytuacji placówek szpitalnych są bowiem złe warunki zewnętrzne, w jakich muszą one funkcjonować, a już zwłaszcza zaniżona i często nieracjonalna wycena świadczeń medycznych.
W tym kontekście wszyscy eksperci są zgodni, iż tylko pochylenie się nad kwestią wyceny świadczeń może pomóc szpitalom wydostać się z długów i jednocześnie zapewnić jak najlepszą jakość oferowanych świadczeń medycznych. Tymczasem projekt reformy szpitalnictwa tej kwestii w ogóle nie porusza.
Podsumowując, projekt reformy placówek szpitalnych będący obecnie w fazie konsultacji raczej nie spotyka się z przychylnym odbiorem ze strony przedstawicieli branży medycznej i ekspertów. Zarzuca mu się przede wszystkim brak wprowadzenia odpowiednich mechanizmów polityki regionalnej, które mogłyby przyczynić się do racjonalniejszego spojrzenia na poszczególne placówki i świadczone przez nie usługi z punktu widzenia makro. Poza tym, projektowana ustawa nie dotyka problemu wyceny świadczeń medycznych, uznawanego przez ekspertów za wiodący w kontekście złej sytuacji finansowej szpitali.