Panująca obecnie epidemia ma wpływ na wiele dziedzin polskiej gospodarki. Niektóre z nich dotknęła bezpośrednio, inne zaś ucierpiały wskutek lockdownu pewnych dziedzin życia gospodarczego. Na pewno służba zdrowia i jej finanse są tą dziedziną, która skutki epidemii odczuwa w sposób nad wyraz bezpośredni. Poniżej uwagi i spostrzeżenia jakie na temat aktualnej sytuacji finansowej tej branży prezentuje doktor Adam Niedzielski, prezes Narodowego Funduszu Zdrowia (NFZ), czyli instytucji wprost odpowiadającej za stan finansów tej branży.
Jak zatem oceniać można obecną i planowaną sytuację finansową NFZ w kontekście finansowania potrzeb służby zdrowia?
Otóż polska gospodarka boryka się obecnie z epidemią koronawirusa, spowolnieniem gospodarczym i rosnącym bezrobociem. Mimo to nie ma ryzyka, iż zaprojektowany budżet NFZ będzie miał problemy. Przyjęta koncepcja okazuje się być stabilnym systemem finansowania, sprawdzającym się nawet w tak ekstremalnie trudnych warunkach, z jakimi mamy do czynienia w roku obecnym.
Natomiast odnośnie założeń na rok przyszły, to wstępny plan finansowany w postaci trzyletniej prognozy, jest już gotowy. Na jego podstawie wojewódzkie oddziały NFZ opracowują obecnie plany, by optymalnie dystrybuować zaplanowane środki finansowe.
Jednakże ze względu na epidemię nie ma jeszcze wystarczających danych makroekonomicznych, które są niezbędne do przygotowania ostatecznej wersji planu finansowego.
Czego zatem można oczekiwać w przyszłym roku pod względem finansowania służby zdrowia?
Otóż nie widać zagrożenia finansowego dla tej branży, gdyż okazuje się, że sektor zdrowia jest stosunkowo bezpiecznie skonstruowany od strony zapewnienia finansów. Niewątpliwie jego najstabilniejszą stroną jest obecnie ustawa, gwarantująca konieczność zapewnienia finansów na poziomie 6% PKB, które musi zostać osiągnięte do roku 2024.
Zatem niezależnie od poziomu ściągalności składki zdrowotnej, ten poziom wydatków musi zostać osiągnięty, będąc dofinansowanym w razie konieczności ze środków publicznych. Przyszły rok będzie zatem pierwszym, gdy poziom nakładów na służbę zdrowia będzie rósł, wynosząc ustawowo zapisane 5,3% PKB.
Biorąc pod uwagę taką konstrukcję ustawy i wskaźniki ekonomiczne dotyczące lat poprzednich otrzymujemy kwotę około 120 mld zł, która powinna być przeznaczona na cele zdrowotne. Oczywiście w ramach tej globalnej kwoty zakładane jest też finansowanie celów innych ministerstw aniżeli zdrowia, gdyż mają one zapisane zadania również związane z ochroną zdrowia. Tym niemniej poziom finansowania, którym dysponować będzie sam NFZ winien oscylować wokół kwoty 108 mld zł.
Gotowy projekt planu finansowego NFZ winien być przygotowany jeszcze w lipcu, choć jest to pewne opóźnienie, na które wpływ miała panująca epidemia. Obecnie toczą się dyskusje z urzędnikami Ministerstwa Finansów, dotyczące poziomu wskaźników makroekonomicznych, gdyż te wykorzystane w pierwotnym planie wymagają aktualizacji.
Czy późniejsze uchwalenie planu finansowego stanowi dla NFZ zagrożenie w perspektywie przyszłego roku?
Okazuje się, że taka sytuacja stanowi wręcz pewien pozytyw. Dysponując bowiem większym zasobem danych makroekonomicznych, można zakładać, iż plan będzie jeszcze bardziej realny. Dobrym przykładem jest tutaj zasilenie NFZ dodatkową składką z tytułu wypłaconej 13 emerytury, która w ogóle nie została uwzględniona w planach na rok 2020, gdyż ustawa uchwalona została w terminie późniejszym.
Tymczasem ten dodatkowy wpływ składki w okresie epidemii spowodował ustabilizowanie finansów w okresie zmniejszonego wpływu składki zdrowotnej, na co wpływ miał lockdown gospodarki. Tym samym późniejsze, tegoroczne uchwalenie planu finansowego NFZ powinno przyczynić się do jego urealnienia.
Czy epidemia miała wpływ na dodatkowe, nieplanowane wydatki NFZ?
Budżet NFZ został tak skonstruowany, iż przygotowano pewne mechanizmy stabilizujące. Finansowanie wydatków związanych z epidemią i jej przebiegiem nie odbywa się kosztem innych świadczeń. Jest to pokrywane ze specjalnego funduszu rezerwowego zarządzanego przez budżet państwa.
W ramach tych dodatkowych wydatków koszty związane z epidemią sięgnęły 1 mld zł, z czego 900 mln zł trafiło do szpitali, z przeznaczeniem na leczenie pacjentów, transport czy też zabezpieczenie gotowości udzielania świadczeń. Przykładowo samo wykonywanie testów na koronawirusa kosztowało już ponad 30 mln zł.
Nie ma też obaw o braki w finansowaniu, związane z ewentualną drugą falą epidemii. Powstał bowiem fundusz antycovidowy, którego dysponentem jest Bank Gospodarstwa Krajowego (BGK). Jego budżet to 100 mld zł i w jego ramach finansowana jest nie tylko pomoc dla przedsiębiorstw w ramach tarczy antykryzysowej, ale również niezbędne wydatki na ochronę zdrowia.
Czy w przyszłym roku przewidywany jest wzrost nakładów w jakichś konkretnych branżach?
Z uwagi na szczególną sytuację związaną z epidemią zarząd NFZ postanowił nie podejmować na przyszły rok żadnych zobowiązań, które mogłyby przyczynić się do znacznego wzrostu wydatków. Pojawienie się koronawirusa wstrzymało wręcz kilka ważnych projektów.
Z zamierzeń na rok przyszły dojdzie natomiast do redefinicji sieci szpitali. Założeniem NFZ jest płacenie za wysoką jakość i premiowanie przestrzegania kryteriów związanych z nastawieniem na pacjenta. Jeśli zatem szpital będzie przyjazny dla chorego, będzie miał przyznawane dodatkowe punkty, przekładające się z kolei na pieniądze.
NFZ sprawdzał będzie oczekiwania pacjentów i ich poziom realizacji w poszczególnych placówkach medycznych. Największym bowiem problemem pacjenta jest w dalszym ciągu zagubienie w systemie. NFZ zamierza to zmienić, uzależniając finansowanie od tego, jak szpital dba o pacjenta. Zamierzeniem jest funkcjonowanie w szpitalach call center i przeprowadzanie badania satysfakcji, jednakże pod kątem wytycznych NFZ.
Kryteriami branymi pod uwagę będą chociażby żywienie lub wprowadzenie koordynatora, jak to ma już miejsce w opiece onkologicznej.
Jakie jeszcze zmiany w finansowaniu szpitalnictwa są przygotowywane?
Otóż przewiduje się stopniowe zmniejszanie roli ryczałtu na korzyść formuły kontraktowej. Poza tym niewykluczony jest powrót do rozliczania tak zwanych nadwykonań, czyli świadczeń udzielanych ponad limit określony w kontrakcie z funduszem.
Taka sytuacja jest wynikiem analizy dotychczasowej sytuacji i sygnałów płynących od osób zarządzających szpitalami. Opcja płacenia za nadwykonania wynika przede wszystkim z chęci premiowania jakości, jak i dostrzeżenia ułomności funkcjonowania systemu ryczałtowego.
Projektowane zmiany mają przyczynić się do wykreowania wyraźnej grupy liderów wśród szpitali, którzy oferują swym pacjentom najwyższą jakość świadczonych usług. Godnym uwagi jest też wprowadzenie podziału, który nie będzie się opierał jedynie na kryterium referencyjności danego ośrodka, a przykładowo tego w jakim stopniu jest to szpital zabiegowy, a w jakim zajmuje się leczeniem zachowawczym.
Funduszowi zależy na tym, by pojawiła się pewna dwubiegunowość działania. Pierwszym kierunkiem będą specjalistyczne szpitale zabiegowe, a drugim lecznice, oferujące na poziomie powiatowym opiekę długoterminową. Jest to szczególnie istotne w kontekście starzejącego się społeczeństwa.
Podsumowując, zdaniem doktora Adama Niedzielskiego, prezesa NFZ, system opieki zdrowotnej jest w Polsce dobrze zaprojektowany od strony finansowej. Jednakże zdarzają się sytuacje szczególne i wyjątkowe, jak chociażby epidemia koronawirusa, gdy potrzeba dodatkowych środków finansowych i działań nadzwyczajnych. Tym niemniej do tej pory negatywne skutki udało się załagodzić, bez szkody dla jakości świadczonych usług. Ponadto przyszłoroczny plan finansowy powinien zakładać znaczny wzrost nakładów, co wynika wprost z ustawy, tym samym podnosząc jakość i zakres świadczonych usług w tym zakresie.