Polska mierzy się jako kraj z całkiem dużą falą uchodźców wojennych z terenu Ukrainy. Pośród osób trafiających do naszego kraju bardzo często są matki z dziećmi oraz osoby starsze. To z kolei stanowi problem dla polskiego systemu opieki zdrowia, gdyż osoby te również potrzebują pomocy medycznej. W tym kontekście istotnym zagadnieniem jest sprawa obowiązkowych szczepień dla dzieci, gdyż te pochodzące z Ukrainy mają odmienny kalendarz w porównaniu z polskimi dziećmi.
Co zatem jest istotne w kontekście obowiązkowych szczepień dzieci pochodzących z Ukrainy?
Generalnie za 2 miesiące dzieci pochodzące z Ukrainy będą podlegać kalendarzowi szczepień ochronnych na równych zasadach z dziećmi polskimi. Zgodnie z przepisami, które przedstawili urzędnicy Ministerstwa Zdrowia, szczepienia na odrę, błonicę, gruźlicę i polio staną się obowiązkowe dla dzieci przebywających na terytorium Polski co najmniej 3 miesiące. Przed upływem tego terminu szczepienia te są dla tych dzieci dobrowolne.
Eksperci mają wątpliwości co do możliwości realizacji tych przepisów w praktyce. Jak podkreśla profesor Ewa Bernatowska, kierownik oddziału i poradni immunologii w Instytucie Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie, mając kontakt z ukraińskimi pacjentami dostrzec można, że będzie z tym duży problem. Przykładowo niedawno była 1,5 roczna pacjentka z Ukrainy, zaszczepiona jedynie przeciw gruźlicy, tymczasem z pozostałych szczepień zwolniona z uwagi na alergię. Z medycznego punktu widzenia nie ma tutaj żadnych podstaw do takiego zwolnienia ze szczepień. A ta ogromna populacja osób nieuodpornionych na podstawowe choroby stanowi poważne zagrożenie dla polskiego systemu ochrony zdrowia.
Z kolei profesor Leszek Szenborn, specjalista w dziedzinie chorób zakaźnych, wakcynologii i pediatrii z Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu, zauważa, iż we Wrocławiu jest już 3,5 tys. dzieci z Ukrainy. Wyzwaniem jest teraz samo dotarcie do tych dzieci, a następnie sprecyzowanie, gdzie i jak podawać szczepienia. Kolejna kwestia to też sam kalendarz szczepień, gdyż część dzieci ukraińskich nie jest w ogóle szczepionych, inne otrzymały część preparatów, niektóre mają dokumentację w tym zakresie, a inne nie.
W powyższym aspekcie profesor Ewa Augustynowicz z zakładu epidemiologii chorób zakaźnych i nadzoru NIZP-PZH podkreśla, iż dla ukraińskich dzieci przyjęto zasady obowiązujące w Polsce, czyli mówiące o tym, iż jedynym dowodem przyjęcia szczepionki jest dokumentacja. Jeżeli jej nie ma, wówczas zapewnienia opiekunów nie wystarczą i przyjmuje się, że dziecko nie było szczepione, zatem lekarz przygotuje indywidualny kalendarz szczepień, uwzględniając wiek i sytuację zdrowotną dziecka.
Warto w tym miejscu zaznaczyć, iż podanie zastrzyków jest bezpieczne nawet wówczas, gdyby dojść miało do powtórzenia szczepienia. Takie są bowiem rekomendacje WHO, na co zwraca uwagę doktor Paweł Grzesiowski, specjalista pediatra i immunolog.
Co zatem stanowić może problem dla lekarzy kwalifikujących dzieci z Ukrainy do obowiązkowych szczepień ochronnych?
Co do zasady lekarze dopytują obecnie jak układać taki kalendarz szczepień, gdy dziecko ma w nim poważne luki. Eksperci w tym zakresie jako kluczowe wskazują odrę, polio, błonicę, tężec i krztusiec. W tym przypadku w odniesieniu do odry niebezpieczeństwo stanowi chociażby bardzo wysoka zaraźliwość w grupie osób niezaszczepionych.
Poza tym problemem jest też sprawa ewentualnych sankcji, gdyż w polskim systemie prawnym brak obowiązkowego szczepienia wiąże się z ryzykiem kar. Z drugiej strony obowiązek ten bardzo trudno wyegzekwować nawet w odniesieniu do polskich rodzin, a cóż dopiero wobec ukraińskich.
Pamiętać bowiem należy, iż obecnie zarejestrowanie się w przychodni podstawowej opieki zdrowotnej nie jest obowiązkowe. Zatem, jak przekonuje profesor Leszek Szenborn, powinniśmy stworzyć system zachęt, by docierać z informacją do osób niezaszczepionych. Tym bardziej, iż na Ukrainie jest niski poziom zaufania do szczepionek w ogóle, a teorie spiskowe mocno się szerzą, a ludzie wierzą, iż preparaty nie działają, są sfałszowane bądź pochodzą z kradzieży.
Problemem dla polskiego systemu ochrony zdrowia nie jest to, iż uchodźcy mogą przywieźć ze sobą choroby, lecz to, że ze względu na brak szczepień może dojść do ich łatwej transmisji. Przecież jeszcze kilka lat temu to właśnie Ukraina była jednym z ognisk odry, która rozprzestrzeniała się tam z uwagi na niski odsetek osób zaszczepionych.
Poza tym, w sytuacjach kryzysowych, a taką niewątpliwie jest trwająca wojna na terytorium Ukrainy, często dochodzi do pojawienia się chorób, o których istnieniu zdążyliśmy już zapomnieć. Przykładowo podczas rozpadu ZSRR w latach 90-tych ubiegłego wieku pojawiło się kilkadziesiąt tysięcy zachorowań na błonicę.
Przykładowo w Polsce jeszcze w połowie zeszłego wieku wykrywano ok. 40 tys. zachorowań i 3 tys. zgonów rocznie na błonicę i tę sytuację diametralnie zmieniło dopiero wprowadzenie szczepień obowiązkowych na tę chorobę od 1954 roku. Obecnie bowiem w całej Europie mamy kilka zgonów rocznie na błonicę.
Z kolei patrząc na ukraińskie dzieci pamiętać należy, iż stan ich zaszczepienia jest różny w zależności od grupy wiekowej i regionu, z którego pochodzą, wahając się od 60,0% do 99,0%. Zgodnie z danymi WHO w 2020 roku w Ukrainie poziom zaszczepienia przeciwko odrze wyniósł 81,9%, przeciw polio 84,2%, przeciw krztuścowi 81,3%, a przeciw wirusowemu zapaleniu wątroby typu B 80,9%.
Podsumowując, przed polskim systemem ochrony zdrowia jest nie lada wyzwanie w odniesieniu do obowiązkowych szczepień ochronnych w kontekście dzieci pochodzących z Ukrainy. Urzędnicy resortu zdrowia chcą wprowadzenia przepisu o objęciu tych dzieci takim samym kalendarzem szczepień ochronnych, jak w przypadku dzieci polskich, gdy ich okres przebywania na terytorium naszego kraju przekroczy 3 miesiące. To jednak może napotkać całkiem spore problemy, z uwagi chociażby na niechęć do szczepień, niski poziom wyszczep9enia społeczeństwa ukraińskiego oraz braki dokumentacji w tym zakresie. Bez odpowiedniej akcji informacyjnej i systemu zachęt raczej trudno będzie ten cel zrealizować.