Od niedawna szczepienia przeciwko HPV są dostępne bezpłatnie dla nastolatków. Niestety okazuje się, iż szczepionki zostały zakupione przez urzędników resortu zdrowia, lecz jednocześnie urzędnicy resortu edukacji odmawiają ich promocji. W tle jest tutaj kampania wyborcza.
Co zatem wiemy o szczepieniu nastolatków przeciwko HPV?
Generalnie początkowo pomysł urzędników resortu zdrowia był taki, by z informacją o szczepieniu przeciwko HPV do nastolatków dotrzeć poprzez kuratoria, a zatem do szkół i do rodziców, czyli tak naprawdę do tych osób, które podejmują decyzje o przyjęciu dawki szczepionki. Jednocześnie przedstawiciele kuratoriów twierdzą, iż nie otrzymali oni żadnych zaleceń w tym względzie i tym samym nie mają na razie jak za bardzo włączyć się w ów proces. Nie ma żadnych wytycznych ani też żadnych ulotek, które mogłyby zostać rozdysponowane celem rozpropagowania akcji szczepień przeciwko HPV. Jednocześnie ze strony osób pracujących przy programie szczepień słyszymy głosy, iż ze strony resortu edukacji nigdy nie było takiej chęci zaangażowania kuratoriów do promowania akcji szczepień.
Jak wynika z nieoficjalnych informacji, decyzję o braku aktywnego zaangażowania kuratoriów do promocji szczepień przeciwko HPV podjął minister edukacji Przemysław Czarnek, przekonując, iż „nie ma co wpuszczać HPV do szkół”. Jego zdaniem mogłyby się pojawić tutaj zarzuty o seksualizację, a przed wyborami nie ma co robić sobie niepotrzebnych kłopotów.
W tym względzie chodzi o to, iż wirus, który wywołuje raka szyjki macicy, jest przenoszony drogą płciową, stąd też szczepionkę trzeba przyjąć przed rozpoczęciem życia płciowego. W tym kontekście ideologiczni przeciwnicy zarzucają wręcz, iż może to zachęcać do seksu. Uważał tak chociażby publicysta prawicowy Jan Pospieszalski, przekonując, iż szczepienia byłyby niepotrzebne, gdyby wszyscy zaczynali życie seksualne dopiero w małżeństwie.
Zasadniczo stało się to również przedmiotem nieporozumień pomiędzy urzędnikami resortu zdrowia i oświaty, gdzie urzędnicy Ministerstwa Zdrowia widząc, iż może być problem z promocją akcji szczepień z wykorzystaniem szkół i kuratoriów, rozpoczęli działania na własną rękę. Efekt jest taki, iż pracownicy Narodowego Funduszu Zdrowia wysłali, między innymi poprzez dziennik elektroniczny Librus, powiadomienia o programie szczepień do rodziców dzieci z klas V-VII, a z kolei resort oświaty w te działania się w ogóle nie zaangażował.
Oficjalnie urzędnicy Ministerstwa Edukacji i Nauki pytani o promocję i umowy z Ministerstwem Zdrowia odnośnie do szczepień przeciwko HPV odpowiadają, iż „Ministerstwo nie zawarło z Ministerstwem Zdrowia umowy na dostarczanie materiałów informacyjnych w postaci plakatów czy ulotek dotyczących programu bezpłatnych szczepień przeciw HPV i nie planuje płatnej kampanii informacyjnej w przedmiotowej kwestii.”
A jak w praktyce wygląda zainteresowanie szczepieniami przeciwko HPV ze strony nastolatków i ich rodziców?
W praktyce okazuje się, iż pomimo braku kampanii informacyjnej, zainteresowanie szczepionką przeciwko HPV jest większe, aniżeli przewidywania urzędników resortu zdrowia. Początkowo zamówiono około 200 tys. dawek od dwóch producentów, szacując, iż skorzysta z nich kilkanaście procent uprawnionych dzieci. Tymczasem obecnie 90,0% produktu od jednego z przedsiębiorstw zostało już wykorzystane, a szczepionkę do połowy września bieżącego roku wzięło ponad 100 tys. dzieci, co stanowi 10,0% uprawnionych. Eksperci dostrzegają, iż część uczniów jest już zaszczepiona, bowiem przed wejściem rządowego programu samorządy zorganizowały takowe programy szczepień na własną rękę, a poza tym niektórzy rodzice zaszczepili dzieci prywatnie.
Urzędnicy resortu zdrowia obecnie przygotowują kolejne zamówienie na szczepionki, chcąc zapewnić stały dostęp do preparatu nie tylko w tym, ale i w roku następnym. Producenci szczepionek z kolei zaznaczają, iż preparat na razie jest dostępny, a kłopot stanowi natomiast dostęp do placówek, gdzie można się zaszczepić, bowiem już teraz jest ich zbyt mało w stosunku do liczby chętnych, a tych może po prostu przybywać.
Obecnie szczepionkę przeciwko HPV przyjąć można w około 3 tys. przychodni, co stanowi zaledwie kilkanaście procent placówek podstawowej opieki zdrowotnej. Dla porównania szczepienia przeciwko COVID-19 w pierwszym momencie oferowało 8,3 tys. placówek podstawowej opieki zdrowotnej.
Niestety nie ma na razie większych nadziei na to, iż liczba placówek się zmieni, bowiem, jak podkreśla jeden z lekarzy, problemem jest wycena, która jest niska w porównaniu z pracą, którą trzeba wykonać. W tym względzie mowa jest bowiem o przeprowadzeniu kwalifikacji pacjenta do szczepienia oraz wypełnieniu niezbędnych dokumentów, a personelu brakuje, stąd też robią to osoby już zatrudnione, gdy tymczasem powinny być to osoby zupełnie oddzielnie przydzielone. By pomóc w umawianiu wizyt Ministerstwo Zdrowia uruchomiło specjalną infolinię pod numerem 989 i można to zrobić również poprzez Internetowe Konto Pacjenta.
Niestety okazuje się, iż problem braku placówek oferujących szczepienia przeciwko HPV może być jeszcze bardziej dotkliwy, bowiem obecnie na listy bezpłatnych leków dla młodzieży weszła szczepionka przeciwko HPV jednego z producentów i ma być dostępna dla dzieci między 14, a 18 rokiem życia. To oznacza, iż rodzic taką szczepionkę może zakupić sam, lecz musi znaleźć placówkę, gdzie zostanie ona podana.
Zasadniczo szczepienia przeciwko HPV w formie bezpłatnej rozpoczęły się 1 czerwca bieżącego roku i z ochrony skorzystać mogą zarówno chłopcy, jak i dziewczęta w wieku 12 i 13 lat. Szczepienia podawane są w dwóch dawkach, a odstęp między nimi wynosi od 6 do 12 miesięcy.
Podsumowując, uruchomiony w czerwcu bieżącego roku darmowy program szczepień nastolatków przeciwko HPV rozpoczął swoje działanie, lecz problemem jest zarówno liczba placówek medycznych oferujących wykonanie szczepienia, jak i akcja informacyjna. Pierwotnie bowiem zakładano, iż promocję szczepień wezmą na siebie szkoły i kuratoria, a koordynować to będą urzędnicy resortu edukacji i nauki. Okazało się jednak niestety, iż oni nie są tym zainteresowani, a w tle tego wszystkiego jest po prostu kampania wyborcza i niechęć do promowania szczepień przeciwko HPV. Problem z kolei dotyczący ilości placówek oferujących możliwość wykonania szczepienia przeciwko HPV też jest trudny do rozwiązania, bowiem tutaj na przeszkodzie stoją zarówno braki personelu medycznego, jak i niska wycena świadczeń dokonana przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Pomimo tego wszystkiego okazuje się, iż zainteresowanie szczepieniami jest na tyle wysokie, iż powoli wyczerpują się zapasy szczepionek zakupione przez urzędników resortu zdrowia.