Wskutek tego, iż w Polsce spada zainteresowanie szczepionkami przeciwko wirusowi SARS-CoV-2, wywołującemu chorobę COVID-19, rząd postanowił sprzedać część nadwyżek innym państwom. Pierwsza transza w wielkości około 4 mln dawek, być może zostanie wysłana na Wschód już w najbliższych dniach.
Jak zatem obecnie przedstawia się sytuacja ze szczepionkami przeciwko koronawirusowi?
Z uwagi na to, iż zainteresowanie wykonaniem szczepienia pośród Polaków spadło, a jako kraj posiadamy już spore nadwyżki preparatów do ich wykonywania, rząd postanowił o ich sprzedaży. Szczepionki mają trafić do Gruzji i na Ukrainę, chociaż zainteresowanie nimi zgłasza również Wietnam oraz Australia.
Generalnie najprawdopodobniej Polska sprzeda do końca roku około kilkadziesiąt milionów dawek. Powodem podjęcia decyzji o sprzedaży jest to, iż poza spadkiem zainteresowania ze strony Polaków, szczepionki posiadają stosunkowo krótkie terminy ważności, szczególnie te od koncernu Pfizer i AstraZeneca.
Pierwszymi odbiorcami preparatów będą kraje Partnerstwa Wschodniego oraz kraje bałkańskie spoza Unii Europejskiej (UE). Z kolei do sprzedaży zaoferowane zostaną preparaty właśnie od koncernu Pfizer i AstraZeneca, gdyż według ostrożnościowych szacunków tych producentów, szczepionki mają około 6 miesięcy terminu przydatności od daty produkcji. A kiedy preparaty trafiły do Polski, ich termin przydatności wynosił już 4 do 5 miesięcy.
Jak zauważa Michał Kuczmierowski, szef Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych (RARS), obecnie prowadzona polityka jest taka, iż od czasu, kiedy już każda transza dostaw nie jest od razu wykorzystywana, to wydawane są starsze preparaty, a nowsze magazynowane. Obecnie nie ma ryzyka, by jakaś partia preparatów się przeterminowała, tym niemniej wraz ze słabnącym zainteresowaniem szczepieniami, ryzyko takie może się pojawić.
Obecnie na pólkach magazynowych jest około 5 mln preparatów, a co tydzień Polska otrzymuje kolejne dostawy. Stąd też pierwsza partia jest już przygotowywana do sprzedaży.
Jak zatem przebiega obecnie akcja szczepień?
Jak zauważa Michał Dworczyk, pełnomocnik rządu ds. programu szczepień, liczba osób poddających się szczepieniu spada z tygodnia na tydzień, przy czym ostatnie spadki są rzędu 40%. W tym względzie chwilowy wzrost chętnych wynika prawdopodobnie z obawy przed coraz bardziej szerzącym się wariantem delta wirusa SARS-CoV-2. Co nie zmienia jednak faktu, iż spadek tempa szczepień stał się już trwały.
Mówią o tym też statystyki, z których wynika, iż od połowy maja bieżącego roku, gdy szczepić mogą się już wszyscy, po pierwszej dawce preparatu było już około 11 mln osób. Każdy kolejny milion osób z przyjętą pierwszą dawką przybywał w przeciągu 6-7 dni. I ta dynamika wyhamowała na początku czerwca, gdy kolejny milion osób pojawił się po 9 dniach, a następny aż po 14 dniach.
W promocję szczepień zaangażowały się obecnie władze lokalne, wysyłając listy informacyjne czy też dzwoniąc do seniorów. Jednak efekty prowadzonych akcji znane będą pod koniec lipca bieżącego roku.
Generalnie szacowano początkowo, iż będzie w Polsce około 20 mln osób, które się zaszczepią, co wówczas wywoływało dyskusję, iż to mało. Obecnie natomiast osiągnięcie takiego progu wydaje się trudnym do zrealizowania założeniem i potencjalnym sukcesem. Jak zauważa Michał Kuczmierowski, obecnie zainteresowanie szczepieniami zmalało z uwagi na wakacje i małą liczbę infekcji. Jednakże jesienią, podczas kolejnej fali epidemii, nastąpi zapewne wzrost zainteresowania szczepieniami. Z tego względu gromadzone są obecnie szczepionki koncernu Johnson & Johnson, posiadające o wiele dłuższe terminy przydatności, wynoszące 2 lata.
Gdzie zatem zostaną sprzedane preparaty, których Polska ma obecnie nadmiar?
Pierwszym kierunkiem sprzedaży są państwa z bloku Partnerstwa Wschodniego, głównie Ukraina i Gruzja. Jednak Polska chce rozmawiać w tym temacie z każdym, kto się zgłosi. Ograniczeniem są jedynie przepisy unijne, zabraniające zarabiać na sprzedaży preparatów.
Stąd też rozmowy dotyczą jedynie kosztów transportu, a cena preparatu jest taka sama, za jaką Polska nabyła preparaty w ramach unijnych dostaw. Do rozwiązania pozostaje jeszcze kwestia kosztów magazynowania i logistyki. Pieniądze uzyskane ze sprzedaży preparatów zasilą specjalny Fundusz Covidowy.
Tym niemniej, poza sprzedażą nadwyżek, rząd nadal planuje przekonywać społeczeństwo do wzięcia udziału w akcji szczepień. Tym bardziej, iż wzrasta liczba przypadków wyjątkowo zaraźliwej mutacji delta. Z obecnych danych resortu zdrowia wynika, iż 98,8% przypadków osób trafiających do szpitala, to osoby niezaszczepione, co ma świadczyć o tym, iż szczepionka jest skuteczna.
Zdaniem ministra zdrowia Andrzeja Niedzielskiego, obecnie mamy do czynienia z sytuacją, gdy liczba nowych zakażeń po apogeum III fali koronawirusa, przestała maleć. Zatem od tempa szczepień zależeć będzie co wydarzy się w najbliższym czasie. Okres wakacyjny i spadek liczby zakażeń dają bowiem złudne poczucie bezpieczeństwa.
Czego zatem oczekiwać należy w najbliższej przyszłości?
Otóż jak prognozują analitycy pracujący w Interdyscyplinarnym Centrum Modelowania Matematycznego Uniwersytetu Warszawskiego, by uchronić się przed wariantem delta powinniśmy osiągnąć odporność populacyjną na poziomie 80%. Obecnie natomiast poziom immunizacji wynosi 70%, będąc głównie efektem przechorowania koronawirusa.
To zaś oznacza, iż brakuje nam jeszcze około 5 mln osób po szczepieniu bądź przechorowaniu, by zakładaną odporność osiągnąć.
Podsumowując, obecny spadek zainteresowania szczepieniami skłania rządzących do rozpoczęcia sprzedaży preparatów do szczepień do innych krajów, by uniknąć sytuacji, gdy posiadane szczepionki ulegną przeterminowaniu. Dotyczy to głównie preparatów pochodzących od koncernu Pfizer i AstraZeneca, posiadających 6-miesięczny okres trwałości. Natomiast w magazynach RARS przechowywane będą preparaty koncernu Johnson & Johnson, charakteryzujące się 2-letnm okresem przydatności. To pozwoli na zabezpieczenie wymaganej ilości preparatu do prowadzenia szczepień, w sytuacji nadejścia nowej fali zakażeń, a tym samym zwiększenia zainteresowania szczepieniami.