Generalnie rządzący dali zielone światło na zmiany przepisów, których celem jest przekazanie do Narodowego Funduszu Zdrowia części świadczeń finansowanych dotąd bezpośrednio z budżetu państwa. Dotyczyć to może około 10% pieniędzy przewidzianych w planie finansowym funduszu na rok 2023. Przedstawiciele resortu zdrowia podkreślają, iż zmiana nie wpłynie w żaden sposób na pacjentów. Eksperci jednak uważają, że w ten sposób na pewno nie polepszymy dostępu do leczenia.
Co zatem powinniśmy wiedzieć o najnowszej inicjatywie rządu RP w kontekście zmian w zakresie finansowania ochrony zdrowia?
Zasadniczo chodzi o projekt ustawy o zmianie ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty oraz niektórych innych ustaw, który nazwany został już przez ekspertów „skokiem na kasę Narodowego Funduszu Zdrowia”. Założenia owego projektu ukazały się pod koniec września i od samego początku wywołują one ogromną burzę w środowisku medycznym. Generalnie chodzi o to, co kryje się pod niewinnym tytułem nowelizacji, czyli rzeczywiste przeniesienie części świadczeń finansowanych dotąd z budżetu państwa do planu finansowego Narodowego Funduszu Zdrowia (NFZ). W myśl projektu dodatkowe zadania przejdą w całości na barki funduszu.
Zakres owych świadczeń jest całkiem spory, bowiem przekazane do finansowania w ramach NFZ mają zostać świadczenia z zakresu:
- ratownictwa medycznego
- zabiegów wysokospecjalistycznych, jak chociażby przeszczepy czy zaawansowane zabiegi kardiologiczne
- programu „Leki 75+”
- programu “Ciąża +“
- finansowania leków nabywanych w ramach dwóch programów polityki zdrowotnej prowadzonej przez Ministerstwo Zdrowia (dotyczące chorych na hemofilię oraz zakażonych wirusem HIV oraz z przewlekłym zapaleniem wątroby typu C, osadzonych w zakładach penitencjarnych)
Poza tym z budżetu NFZ ma być również finansowane leczenie nieubezpieczonych, którzy mają ustawowo zagwarantowany dostęp do bezpłatnej opieki medycznej. W tym względzie chodzi między innymi o dzieci, które nie są ubezpieczone przez opiekunów oraz osoby w kryzysie bezdomności. W tym przypadku kwota jest niemała, gdyż chodzi o ponad 1 mld zł. Do tej pory płacił za to NFZ, lecz pieniędzmi pochodzącymi z budżetu państwa, przekazywanymi w formie dotacji. Po zmianach NFZ będzie musiał pokryć te koszty ze środków pochodzących ze składki zdrowotnej.
Jak ów projekt zmian przedstawiają i rekomendują przedstawiciele resortu zdrowia?
Otóż na tle projektu narosło już wiele obaw, gdyż jak wyraźnie podkreślali przedstawiciele resortu zdrowia podczas senackiej komisji zdrowia poświęconej temu problemowi, procedura pracy nad projektem nie przewidywała konsultacji. Zdaniem autorów projektu było tak z uwagi na jednoznacznie pozytywny lub neutralny charakter zmian.
Przedstawiciele resortu zdrowia podkreślają, iż zmiana podmiotu odpowiedzialnego za finansowanie świadczeń służyć ma wyłącznie zwiększeniu przejrzystości wydatków i poprawie koordynacji, bowiem pieniądze będą zarządzane przez jedną instytucję. Problem jednak w tym, iż na NFZ przerzuca się zadania publiczne nie gwarantując jednocześnie pieniędzy na ten cel. Jak podkreśla Marek Wójcik, ekspert Związku Miast Polskich, gdyby ktoś stwierdził, iż należy ujednolicić system, finansując świadczenia z jednego źródła i przekazał na ten cel odpowiednie środki, to wszystko byłoby w porządku. W innym przypadku należy jednak znaleźć jakiś mechanizm rekompensowania.
Tym bardziej, iż myślenie, że NFZ ma obecnie więcej pieniędzy ze względu na wpływy ze składki zdrowotnej, jest wysoce niewłaściwe. Należy bowiem pamiętać, iż są to tak zwane „puste pieniądze”. Składki zdrowotne są bowiem sztucznie pompowane przykładowo przez 13 bądź też 14 emeryturę. Na liście źródeł finansowania przychodów NFZ składki od emerytów znajdują się na 2 miejscu, zaraz po umowach o pracę.
Podobne wątpliwości przedstawia Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich, podkreślając, iż projekt potwierdza to co było zapowiadane. Nie ma żadnej gwarancji, iż NFZ za te dodatkowe zadania otrzyma stosowną rekompensatę. W projekcie brak jest gwarancji zapewniających, iż system ochrony zdrowia będzie efektywny i adekwatnie finansowany. Jest tam bowiem mowa tylko o tym, iż będzie istniała możliwość dofinansowania NFZ oraz zapowiedź, że jego przychody będą rosły ze względu na składki. To jednak na pewno nie wystarczy na pokrycie zwiększonych potrzeb. Z jednej strony bowiem potrzebne będą dodatkowe środki na realizację nowych zadań, a z drugiej strony będą rosły koszty spowodowane inflacją, czyli chociażby koszty zakupów czy wynagrodzeń.
A jak te zapowiadane zmiany wpłynąć mogą na sytuację pacjentów?
W tym aspekcie Bernard Waśko, jeszcze do niedawna zastępca prezesa NFZ do spraw medycznych podkreślał, iż pacjenci nie zauważą różnicy, bo ich interesuje jakość usługi i rozsądny termin jej wykonania, a nie pochodzenie pieniędzy na leczenie. Eksperci jednak mają w tym względzie odmienne zdanie uważając, iż nowelizacja przepisów odbędzie się kosztem pacjentów, bowiem nowe zadania zużyją środki, które miały zostać przeznaczone chociażby na poprawę dostępności do świadczeń medycznych.
Jak podkreśla Łukasz Kozłowski, przekazanie wielu nowych zadań oraz dodatkowo kwestie związane z inflacją sprawią, iż główny cel tak zwanej ustawy „7% PKB na zdrowie” nie będzie zrealizowany. Założeniem owej ustawy było bowiem zwiększenie finansowania ochrony zdrowia w celu nadrabiania zaległości, które są w polskim systemie opieki medycznej oraz podwyższenie jakości i dostępności do świadczeń. Tymczasem obecnie NFZ będzie musiał na dodatkowe zadania oddać 10% swojego budżetu. Na rok przyszły w planie finansowym NFZ przewidziano wydatki na poziomie 135 mld zł, gdy tymczasem dodatkowe obciążenia wyniosą około 13 mld zł. To na pewno nie jest dobra wiadomość dla pacjentów, gdyż nie zostanie zwiększona dostępność do usług medycznych. W tych warunkach zresztą nawet trudno będzie mówić o utrzymaniu obecnego status quo.
Generalnie projekt nowelizacji ustawy o zmianie ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty oraz niektórych innych ustaw świadczy o tym, iż obecnie ważniejsze jest zabezpieczenie finansów publicznych i pilnowanie budżetu ogólnego, który jest mocno nadwyrężony chociażby transferami z tytułu tarcz antyinflacyjnych czy też rosnącymi kosztami obsługi długu publicznego, aniżeli finansowanie ochrony zdrowia. A to na pewno odbije się na pacjentach.
Generalnie wątek kreatywnego łatania budżetu państwa przewija się niezmiernie często w rozmowach z ekspertami. Ich zdaniem głównym powodem przygotowania nowelizacji ustawy w obecnym kształcie jest ogólna tendencja ucieczki od zadłużenia budżetu państwa, a tym samym ucieczki poza kontrolę Parlamentu RP, chociażby poprzez tworzenie rozmaitych funduszy. Zdaniem Marka Wójcika można by o tym nie wspominać, gdyby nie masowość tego zjawiska. Do tej pory nie było chociażby akceptacji na to, by przykładowo minister edukacji miał własne fundusze działające poza budżetem, a tymczasem obecnie z taką sytuacją mamy do czynienia.
Podsumowując, projekt ustawy o zmianie ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty oraz niektórych innych ustaw jest już faktem i został on już nazwany przez ekspertów „skokiem na kasę Narodowego Funduszu Zdrowia”. Generalnie dotyczy on przeniesienia części świadczeń finansowanych dotąd z budżetu państwa do planu finansowego funduszu. Sama zmiana podmiotu odpowiedzialnego za finansowanie świadczeń służyć miała zwiększeniu przejrzystości wydatków i poprawie ich koordynacji. Problem jednak w tym, iż na NFZ przerzuca się zadania jednocześnie nie gwarantując na nie dodatkowych pieniędzy. Tym samym finansowanie nowych zadań będzie musiało odbywać się ze środków, którymi dysponuje właśnie NFZ ze składki zdrowotnej.
Artykuł został opracowany we współpracy z blogiem https://razemdlainnych.org.pl/